Formalnie rozpoczęta kampania wyborcza zaczęła się dla PiS niekorzystnie – dymisją Adama Niedzielskiego. Chcąc zwiększyć przewagę nad drugą w wyścigu sondażowym Koalicją Obywatelską, rząd z oczywistych względów musi unikać skandali i problemów wizerunkowych.
Opozycja, jeśli może liczyć na powrót po ośmiu latach do władzy, to nie ze względu na przymioty własne – przełomowy program, merytoryczną przemianę, nowe twarze – a słabości Zjednoczonej Prawicy. Odejście ministra zdrowia sprawia takie oto wrażenie u niektórych wyborców prawicy, że telewizja TVN mebluje rząd. Z punktu widzenia PiS lepiej było zareagować od razu, na trzy miesiące przed wyborami, niż zwlekać i nadziewać się na kampanijne ciosy. Niedzielski wchodził do rządu w roli ekonomicznego fachowca, a opuszcza gabinet jako polityk na cenzurowanym. Z powodu ujawnienia treści recepty od lekarza, który zmanipulował opinię publiczną, nikt nie będzie już pamiętał o rozwoju Internetowego Konta Pacjenta, refundacji terapii genowej na SMA czy profilaktyce 40+ w ostatnich dwóch latach. Jaka przyszłość czeka Niedzielskiego? Niewykluczone, że na Wiejskiej już żadna.