Sprawa śmierci Anastazji Rubińskiej na wyspie Kos to w Grecji wciąż jeden z najważniejszych tematów w mediach. Nowe fakty o tej zbrodni są wstrząsające: dokonano zbezczeszczenia zwłok, by ukryć ślady zabójstwa...
Anastazja Rubińska z Polski zaginęła 12 czerwca na greckiej wyspie Kos, gdzie pracowała w jednym z hoteli. Kilka dni później znaleziono ciało 27-letniej Polki. Na zwłoki natrafiono około kilometra od domu Banglijczyka, zatrzymanego wcześniej przez policję. 32-latek usłyszał zarzut uprowadzenia, gwałtu i zabójstwa. Nie przyznaje się do winy, ale dowody są ekstremalnie mocne - na tyle, że jego adwokat wypowiedział obronę. Przeprowadzona sekcja zwłok Polki potwierdziła śmierć przez uduszenie.
Nowe fakty w tej sprawie są wstrząsające.
Emerytowany oficer policji Yiannis Katsiamakas powiedział, że 32-letni obywatel Bangladeszu odciął kilka palców Anastazji, aby uniemożliwić zdjęcie odcisków i szybką identyfikację denatki. Liczył zapewne, że w momencie, gdy Polka zostanie odnaleziona, rozkład ciała nie pozwoli na sprawne ustalenie tożsamości.
Sprawca zadbał o usunięcie wszystkich danych ze swojego telefonu komórkowego i telefonu Anastazji. Odzyskiwanie danych wykonane w laboratoriach kryminalistycznych wykazało, że szukał w Google, jak usunąć ślady zwłok. - Odciął jej palce. To szokujące - mówi Katsiamakas. Nawet jemu, wieloletniemu policjantowi, nie mieści się to w głowie.
Ciało Anastazji odnalazły dwie wolontariuszki: Anna Kouloura i Dora Panagiotidi. Anna, która jest strażakiem, jako pierwsza dotarła na miejsce i zdała sobie sprawę, że tam mogą znajdować się zwłoki.
- Widziałam na ziemi dużą ilość słomy i gałęzie drzew, które zostały wyrwane gwałtownie. Kierunek wiatru zmienił się i poczułam ten zapach. Byłam już pewna, że ona tam jest... - opowiadała greckim mediom wyraźnie poruszona wolontariuszka.
Jak podkreśliła, gdy odnaleziono ciało Anastazji, czuła wściekłość i smutek. - To, co się stało jest tragiczne, ale jest ulga, że ją odnaleziono. Sprawiedliwości musi stać się zadość.