10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Frekwencyjna klapa tuskowego marszu w Paryżu. Zebrało się… 40 osób. Dziesięć razy mniej niż na papieskim

Hucznie zapowiadany marsz Tuska nie powalił na kolana rządzących, nie tylko frekwencją, ale też treścią. Merytoryczne propozycje dla Polaków zastąpiono wulgarnymi pokrzykiwaniami i transparentami, a cechą wspólną wiecowych wystąpień był znany od lat motyw „anty-PiS”. Na paryskiej demonstracji zwolenników opozycji frekwencja była „tragiczna”. - Zebrało się raptem 40 osób. Kiedy my robiliśmy marsz w obronie Jana Pawła II, przy fatalnej pogodzie i w miejscu oddalonym od Paryża zgromadziło się dziesięć razy tyle ludzi – relacjonuje w rozmowie z Niezalezna.pl szef paryskiego Klubu „Gazety Polskiej” Andrzej Woda.

Szef Klubu "GP" w Paryżu: Frekwencja na tym marszu lewactwa była tragiczna. Zebrało się raptem 40 osób
Szef Klubu "GP" w Paryżu: Frekwencja na tym marszu lewactwa była tragiczna. Zebrało się raptem 40 osób
Autor: Tomasz Hamrat

Antyrządowy marsz organizowany dzisiaj przez Donalda Tuska miał być według niego „przełomem” i „falą, której już nic nie zatrzyma”, jednak mimo ogromnej mobilizacji zwolenników opozycji i zaangażowaniu sprzyjających Tuskowi mediów na żaden przełom się nie zanosi. Według wstępnych szacunków w Warszawie zebrało się zaledwie kilkadziesiąt tysięcy uczestników, mimo, że zapowiadano „miliony”.  W mniejszych miastach było jeszcze gorzej, nie wspominając o szczątkowej frekwencji poza granicami kraju.

Krzysztof Wyszkowski komentując dla naszego portalu pomysł zorganizowania marszu w rocznicę „nocy teczek” stwierdził, że „po wystąpieniach” Tuska „w obronie esbeckich emerytur” i obecności w życiu publicznym sowieckiej agentury, „jest to kolejne dobitne przyznanie się do bycia nadal reprezentantem układu postkomunistycznego”. Inicjatywę zorganizowania marszu ocenił, „jako rodzaj kontrolowanej perwersji”. 

Opisując przebieg marszu Donalda Tuska w stolicy Francji, szef paryskiego Klubu „Gazety Polskiej” Andrzej Woda wskazał w rozmowie z Niezalezna.pl na frekwencyjną klapę wydarzenia. - Frekwencja na tym marszu lewactwa była tragiczna. Zebrało się raptem 40 osób – stwierdził.

- Dla porównania, kiedy my robiliśmy marsz w obronie Jana Pawła II, przy fatalnej pogodzie i w miejscu oddalonym od Paryża zgromadziło się dziesięć razy tyle ludzi, co na tej dzisiejszej demonstracji opozycji. A tutaj, w centralnym punkcie miasta przed polską ambasadą czterdzieści osób. To jest kpina, ale tak właśnie wygląda lewica 

- ocenił nasz rozmówca. - Z tego co wiem, na tym marszu była też żona Jarosława Kurskiego, zastępcy redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” – dodał.

- Ich jest tutaj bardzo dużo. Jak na ilość polskiego lewactwa, które jest tutaj, widać gołym okiem, że nie potrafią się zmobilizować nawet na taką manifestację, na wyrażenie swoich poglądów. Marnie to wygląda, ale nie będę z tego powodu płakał. Tutaj lewica zwykle wygrywa, więc zobaczymy jak ta dzisiejsza frekwencja się przełoży na wybory

- podsumował Andrzej Woda.

 



Źródło: niezalezna.pl

#marsz 4 czerwca #Paryż #Kluby Gazety Polskiej #andrzej woda #opozycja

po