Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Co czeka Rosję w 2023 roku? Eksperci są wyjątkowo zgodni

Co roku w sylwestra rosyjskie telewizje transmitują noworoczne orędzie Putina. Zwykle jest ono optymistyczne, a kremlowski dyktator przemawia na tle zaśnieżonego Kremla. W tym roku było jednak inaczej.

Mos.ru, CC BY 4.0 <https://creativecommons.org/licenses/by/4.0>, via Wikimedia Commons

Putin stanął na tle osób ubranych w mundury, a wojna była centralnym tematem. Zaatakował „ukraińskich neonazistów” i Zachód, który chce zniszczyć Rosję, i obiecał swoim poddanym zwycięstwo. Także obchody sylwestra były w tym roku mocno ograniczone – w Moskwie odwołano tradycyjny koncert i pokaz fajerwerków na Placu Czerwonym, a wiele innych miast poszło w ślady stolicy. 

Rosjanie faktycznie nie mają czego świętować. Większość ekspertów jest zgodna, że nowy rok będzie dla nich wyjątkowo trudny. Przede wszystkim będzie trudny dla rosyjskiej gospodarki. Ta, wbrew nadmiernie optymistycznym oczekiwaniom, jeszcze się nie zawaliła, ale to nie znaczy, że wywołana przez Rosjan wojna i związane z nią sankcje nie miały na nią wpływu. Dokładne dane nie są jeszcze znane, ale zachodnie instytucje finansowe szacują, że PKB Rosji spadło o ok. 3,3 proc. W 2023 prognozowany jest dalszy spadek, o 3,4 proc. do 5,6 proc. 

Równocześnie wojna stanie się dla nich coraz droższa. W 2022 roku wydali na nią ok. 78 miliardów dolarów, ale te wydatki wzrosną. Jednym z powodów jest to, że używany przez Rosjan sprzęt, jak czołgi czy transportery opancerzone, i amunicja, były zakupione i opłacone wcześniej. Ogromne straty sprawiają jednak, że będą musieli zapłacić za ich uzupełnienie. Liczebność rosyjskiej armii znacząco też wzrosła na skutek mobilizacji i może jeszcze bardziej wzrosnąć, co ponownie zwiększy koszty. Wladislaw Inozemcew, dyrektor rosyjskiego think-tanku Centrum Studiów Postindustrialnych, przewiduje, że tegoroczny koszt wojny, razem z innymi wydatkami na obronność i policję, może przekroczyć jedną trzecią budżetu. 

Równocześnie Rosja odczuje w końcu efekty międzynarodowych sankcji. Zadziałają z opóźnieniem, gdyż te najbardziej dotkliwe zostały wprowadzone późno. Ich dotychczasowe efekty równoważyła też rekordowa cena surowców energetycznych. Ta jednak spada, a państwa Zachodu chcą jak najszybciej skończyć z uzależnieniem od rosyjskich węglowodorów, co sprawi, że zyski z ich eksportu – główne źródło utrzymania dla Kremla – mogą znacząco zmaleć. 

Rosja będzie też zmagała się z problemami na rynku pracy. Według niektórych szacunków około miliona Rosjan z powodu wojny zdecydowało się już na emigrację. Może się wydawać, że to niewiele w stosunku do wielkości całej populacji, ale zachodni eksperci zwracają uwagę, że emigrowali głównie młodzi ludzie pracujący w poszukiwanych zawodach: informatycy, lekarze, ekonomiści itp., gdyż to oni mieli zarówno motywację do ucieczki, jak i środki na jej zrealizowanie. Rosyjskie firmy odczują ich brak i będą musiały mocno rywalizować o tych, którzy zdecydowali się zostać, koszty tej rywalizacji przerzucając na klientów. 

Mało kto spodziewa się, że rosyjska gospodarka się w tym roku całkowicie zawali. Sankcje i odpływ zachodniego kapitału zmuszą jednak Kreml do coraz większej autarkii, a postępująca międzynarodowa izolacja reżymu sprawią, że zdaniem wielu komentatorów Rosja coraz bardziej będzie upodabniać się do Korei Północnej. Inozemcew przewiduje, że nawet zakończenie działań wojennych tego nie zmieni. Dotychczasowe postępowanie Kremla – konfiskaty zachodnich firm, szantaż energetyczny czy regularne grożenie atomem – sprawiły, że Zachód już wie, że Rosja nie jest normalnym krajem, z którym można robić normalne interesy. Jego zdaniem przerwanie uzależnienia od jej surowców do końca roku sprawi, że zachód nie będzie się już bał bardziej radykalnych sankcji. 

Przewidywanie sytuacji na polu bitwy jest dużo trudniejsze, bo wojna już niejednokrotnie zaskoczyła analityków. Wiele osób spodziewa się jednak, że Putin zdecyduje się na jakiś radykalny krok, jak ponowny atak na Kijów czy wciągnięcie w wojnę wojsk Białorusi, aby móc ogłosić jakiekolwiek zwycięstwo. To, czy mu się to uda, pozostaje sprawą otwartą. Na razie nic nie wskazuje jednak, żeby zachód miał przestać wspierać Ukrainę militarnie, a malejące obawy o rosyjską eskalację sprawiają, że Kijów dostaje coraz nowocześniejszą i skuteczniejszą broń. Niewykluczone jest to, że do końca roku dostaną też pociski rakietowe dalekiego zasięgu oraz zachodnie czołgi i samoloty, o które proszą od dawna. 

Problemem dla Rosji będzie również przystąpienie Finlandii do NATO. Dotychczasowa neutralność tego państwa wynikała z traktatu pokojowego z 1948 roku, jednak Finlandia tak bardzo bała się Rosji, że była bardziej neutralna niż było to wymagane. Nie zrezygnowali z tego nawet po upadku ZSRR. Przystąpienie tego kraju do Sojuszu na pewno nie spodoba się Rosji, gdyż da im długą granicę lądową z NATO, więc Rosja prawdopodobnie będzie starała się powstrzymać akcesję. Mało kto spodziewa się jednak, żeby ich pohukiwania miały osiągnąć swój cel – a to jeszcze bardziej osłabi ich pozycję międzynarodową. 
 

 



Źródło: niezalezna.pl

Wiktor Młynarz