Ksiądz Wojciech Lemański, gwiazdor antykatolickich mediów, zafascynował dziennikarzy, którzy od kilku dni próbują rozszyfrować, czy były proboszcz parafii w Jasienicy był jakkolwiek molestowany przez arcybiskupa Hosera. A ten, ku uciesze gawiedzi, ani nie potwierdza, ani wyraźnie nie zaprzecza, pogłębiając stan paranoi w mediach.
W dodatku wykazuje niesubordynację, jakiej dawno nie widzieliśmy w polskim Kościele. Mimo zakazu udzielania wypowiedzi publicznych, Lemański organizuje tournée od Telewizji Publicznej po TVN. Oczywiście po to, by opowiadać o swojej traumie i o tym, jak Kościół odciąga wiernych od Boga. Tylko że Kościół trwa już 2000 lat, a mam wrażenie, że o ks. Lemańskim wszyscy – bez wyjątku, nawet Tomasz Lis czy Agnieszka Gozdyra – zapomną za rok, góra za dwa lata. I to będzie prawdziwa tragedia dla nieposłusznego kapłana. Zostanie sam z ogromnym problemem, który próbował rozwiązać za pomocą sprzyjających mediów. One chętnie wysłuchują żalów ks. Lemańskiego, ale tylko do czasu, gdy przestanie być dla nich pożyteczny.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Grzegorz Wszołek,wszolek.salon24.pl