Trzeba będzie szukać nowych rozwiązań, a to oznacza, że Putin będzie w dalszym ciągu naciskał na Ukrainę, aby być może doprowadzić do zmiany rządu, albo przejmowania innych części Ukrainy. To jest metoda „salami”- ocenił w rozmowie z Niezalezna.pl, były minister spraw zagranicznych, europoseł Witold Waszczykowski, komentując podpisanie przez Władimira Putina dekretu ws. uznania niepodległości tzw. „republik ludowych” w Donbasie. Jak dodał, niepokoi go brak zdecydowanej reakcji ze strony państw zachodnich.
Prezydent Rosji Władimir Putin w specjalnym orędziu ogłosił dziś swoją decyzję dot. uznania przez Rosję niepodległości dwóch powołanych w Donbasie przez prorosyjskich separatystów „republik ludowych”. Decyzja ta zapadła po apelu rosyjskiego parlamentu i dzisiejszej naradzie Rady Bezpieczeństwa kraju. Przed naradą, przywódcy prorosyjskich separatystów: Denys Puszylin i Leonid Pasicznyk, zwrócili się do Putina z prośbą o uznanie niepodległości obu tzw. republik ludowych - donieckiej i ługańskiej.
Jak poinformowała agencja TASS, przed oficjalnym ogłoszeniem swojej decyzji, Putin poinformował o niej kanclerza Niemiec Olafa Scholza i prezydenta Francji Emmanuela Macrona, którzy mieli „wyrazić rozczarowanie takim rozwojem sytuacji”, podkreślając „gotowość do dalszych kontaktów”.
O możliwe konsekwencje dzisiejszej decyzji gospodarza Kremla spytaliśmy eurodeputowanego (PiS) i byłego szefa resortu spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego.
Nasz rozmówca przyznał, że spodziewał się takiego rozwoju sytuacji, bo, jak zaznaczył, jest to „najprostsze rozwiązanie i wyjście z twarzą” dla Putina. – De facto Donbas był w rękach Rosjan (…), ale obecnie jest to de iure – uznanie prawne, czyli kolejna aneksja fragmentu Ukrainy – powiedział Witold Waszczykowski.
- On (Putin) będzie to sprzedawał, jako klęskę procesu mińskiego, spowodowaną brakiem współpracy ze strony ukraińskiej i powiększenie Rosji będzie przedstawiał jako swoje zwycięstwo
- ocenił.
Waszczykowski podkreślił, że Putin mógł Donbas „już dawno zaanektować”, a nie zrobił tego, ponieważ” miał nadzieję, że poprzez Donbas uda mu się opanować całą Ukrainę”. Przypomniał, że zgodnie z porozumieniami z Mińska, „Donbas miał być regionem autonomicznym” i poprzez to, „miał doprowadzić do zmiany konstytucji Ukrainy z państwa unitarnego na państwo federadacyjne”. – Zakładał, że nastąpi autonomizacja innych części Ukrainy oraz to, że te regiony wprowadzą do parlamentu swoich posłów (de facto Rosjan, albo rosyjskich Ukraińców). I to miał być proces przejmowania władzy na Ukrainie – tłumaczył.
- Jeśli Donbas nie będzie autonomiczną częścią Ukrainy, to cały ten plan nie będzie realizowany i skończy się miński proces pokojowy. Trzeba będzie więc szukać nowych rozwiązań, a to oznacza, że Putin będzie w dalszym ciągu naciskał na Ukrainę, aby być może doprowadzić do zmiany rządu, albo przejmowania innych części Ukrainy. To jest metoda „salami”
- wyjaśniał były szef MSZ.
Zaznaczył jednocześnie, że „niepokoi” go „cisza na froncie zachodnim”, czyli to, że „nie ma reakcji świata” na poczynania Rosji.
Na naszą uwagę, że na wieść o podpisaniu przez Putina dekretu ws. uznania niepodległości separatystycznych republik, prezydent Francji i kanclerz Niemiec „wyrazili rozczarowanie takim rozwojem sytuacji”, podkreślając jednocześnie „gotowość do dalszych kontaktów”, nasz rozmówca stwierdził, że też jest „rozczarowany, ale reakcją Zachodu”.
Waszczykowski wskazał na ogromne koszty (m.in. w sferze militarnej i energetycznej), które w związku z działaniami Rosji ponoszą kraje NATO, UE oraz Ukraina. – I pytam: kto za to zapłaci? Dotychczas Zachód mówił, że jeśli Putin zaatakuje Ukrainę, to będą sankcje, a wygląda na to, że za to co do tej pory Putin zrobił nam i Ukrainie, nie poniesie żadnej kary – ubolewał.
- Rosjanie po każdym takim incydencie mówią tak: „oni poszumią, poszumią i wszystko wróci do porządku”. Dzieje się tak, bo na Zachodzie mamy do czynienia nie z mężami stanu, ale z „geszefciarzami” i kombinatorami, którzy chcą tanio kupić, drogo sprzedać i jutro wygrać wybory. To jest katastrofa i na tym Putin zyskuje
- podsumował nasz rozmówca.