GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Tajne briefingi kongresmenów. Amerykańscy politycy są niemal pewni wojny

Amerykańscy politycy z Senatu i Izby Reprezentantów wzięli udział w tajnych briefingach dotyczących sytuacji na Ukrainie. Jeden z senatorów wyznał, że są praktycznie pewni, że czeka nas wojna. 

pixabay.com/10302144

Jak informuje portal The Hill, w czwartek doszło do dwóch briefingów dotyczących sytuacji na Ukrainie i groźby rosyjskiej inwazji. W jednym wzięli udział senatorzy z obu partii, a drugi był przeznaczony dla kongresmanów. Obydwa zostały poprowadzone przez sekretarza obrony Lloyda Austina i sekretarza stanu Antony'ego Blinkena, a ich treść została utajniona. 

- To największe zagrożenie w Europie od 1945 roku. To jest tak proste

 - powiedział dziennikarzom po wyjściu z tego spotkania senator Marco Rubio. Dodał, że w tym momencie rosyjska inwazja jest niemal pewna.

- Jeśli teraz żyjemy w erze, w której ktoś może wejść do kraju, po prostu go przejąć i stwierdzić, że teraz należy do niego, to nie sądzę, żeby miało się skończyć na Ukrainie

- stwierdził. - Myślę, że zobaczycie to w Azji. Myślę, że potencjalnie zobaczycie to w innych państwach Europy, z których wiele narzeka, że traktaty sprzed stu lat ich wy**chały – i będziemy żyli w bardzo innej erze”. 

Obawy USA są związane głównie z tym, że Rosjanie zgromadzili ogromne ilości wojsk – według niektórych szacunków może chodzić nawet o 130 tysięcy żołnierzy z ciężkim sprzętem – na pozycjach, z których w każdą chwilę mogą ruszyć do ataku na Ukrainę. Amerykańska dyplomacja próbuje skłonić Kreml do ich wycofania, ale na razie nie przynosi to skutków.

- Wiemy, że dyplomacja nie przyniesie sukcesu w atmosferze gróźb i militarnej eskalacji - przyznała niedawno ambasador przy ONZ Linda Thomas-Greenfield. 

Większość polityków, którzy wzięli udział w tych briefingach, raczej chwaliła odpowiedź Bidena na rosyjską eskalację. Republikański senator Mitt Romney powiedział po wyjściu z tego briefingu, że administracja Bidena podejmuje właściwe kroki, gdy chodzi o stawianie się Rosji i wspieranie swoich sojuszników.

- Sekretarz Blinken i inni członkowie administracji wykonali budzącą szacunek pracę jeśli chodzi o negocjacje z Rosjanami, ale także heroiczną pracę w łączeniu się z naszymi sojusznikami

 - powiedział dziennikarzom Washington Post. Podkreślił jednak, że groźba wojny „nie jest przesadzona” i USA muszą być na nią gotowe.

Obie partie zgadzają się też ze sobą, że potężnym narzędziem w powstrzymaniu tej agresji mogą być sankcje nałożone na Rosję. Nie ma za to wśród nich zgody co do tego, kiedy powinno się je wprowadzić. Demokraci stoją na stanowisku, że sankcje powinny być wprowadzone dopiero wtedy, kiedy Rosjanie zaatakują Ukrainę lub dokonają jakiejś znaczącej eskalacji konfliktu. Republikanie natomiast uważają, że przynajmniej ich część powinna być wprowadzona już teraz, żeby pokazać Putinowi, że Ameryka nie żartuje

Wczoraj spiker Izby Nancy Pelosi poparła pomysł wprowadzenia sankcji dopiero po inwazji.

- Myślę, że te sankcje powinny być dość mocne, jeśli chodzi o efektywność, i że powinny być przedstawione po i w razie inwazji, jak i wziąć pod uwagę wspólną pracę z naszymi sojusznikami - powiedziała dodając, że właśnie taki typ sankcji będzie miał „maksymalny wpływ” na postawę Rosji. Przedstawiciele senackich Demokratów i Białego Domu wypowiadają się w podobnym duchu. 

Republikanie nie są jednak zachwyceni tym podejściem. Senator Bill Hagerty stwierdził, że senat marnuje cenny czas na próby stworzenia kompromisowego pakietu sankcji, który jego zdaniem powinien być przyjęty „na wczoraj” aby pokazać zdecydowanie USA.

- Dosyć słów, dosyć ostrej retoryki. Zdecydowanie - powiedział reporterom. Także kongresman Ken Buck uznał, że wprowadzenie sankcji dopiero po inwazji to głupi pomysł.

- Robienie czegoś dopiero po fakcie to przeciwstawność odstraszania - stwierdził. Demokraci jednak nie zgadzają się z tą opinią i uważają, że sama groźba wprowadzenia dotkliwych sankcji w zupełności wystarczy, aby wystraszyć Putina.

- Trzymasz palec na spuście, więc wiedzą, co nastąpi jeśli dokonają inwazji - powiedział anonimowo The Hill jeden z lewicowych polityków  - „Na tym polega odstraszanie”. 

Demokraci podkreślają też, że Biden zdecydował się na wysłanie 3 tysięcy żołnierzy do Polski, Niemiec i Rumunii oraz postawił kolejne 8500 w stan podwyższonej gotowości na wypadek aktywowania przez NATO sił szybkiego reagowania. Senator Chris Murphy powiedział reporterom, że to pokazuje Putinowi, że inwazja wywoła mocną odpowiedź ze strony NATO.

- Mamy interes w upewnieniu się, że jeśli Putin dokona inwazji, to nie rozleje się dalej - powiedział - Chcemy także powiedzieć Putinowi jasno, że dokładnie to, czego nie chce – zwiększona obecność amerykańskich żołnierzy na jego zachodniej flance – stanie się, jeśli będzie kontynuował agresję. Więc myślę, że to właściwy ruch, chronić NATO, ale równocześnie wysłać Putinowi zniechęcający sygnał. 

 



Źródło: The Hill, Then24

Wiktor Młynarz