Politycy PO krytykowali udział PiS w szczycie partii konserwatywnych w Madrycie, twierdząc, że to środowisko "antyukraińskie" i "prorosyjskie". Część z nich posuwała się do określania uczestników szczytu "przyjaciółmi Putina" czy "Putinternem". Michał Rachoń w swoim programie "#Jedziemy" przypomniał, jak interesy Kremla realizowały się w czasach rządów Platformy Obywatelskiej.
Opozycja mocno krytykowała udział Prawa i Sprawiedliwości w madryckim szczycie europejskich partii konserwatywnych, szermując przede wszystkim hasłem domniemanej prorosyjskości ugrupowań i uległości wobec prezydenta Rosji, Władimira Putina.
W praktyce podczas szczytu przyjęto wspólne stanowisko, które wyraźnie potępiało działania Kremla wobec Ukrainy.
Dziś Michał Rachoń w swoim programie "#Jedziemy" przyjrzał się wpisom niektórych polityków Koalicji Obywatelskiej, m.in. byłego szefa MON, Tomasza Siemoniaka, oraz Macieja Laska, byłego szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Był Komintern (1919-1943), Kominform (1947-1956), Układ Warszawski (1955-1991). Deklaracja madrycka podpisana przez PiS powołuje nowe biuro koordynacji interesów Rosji w Europie. Trafną nazwę dla niego zasugerował @pawelkowalpl, więc po porannej dyskusji przyjmujemy: PUTINTERN.
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) January 30, 2022
Klub Przyjaciół Putina pic.twitter.com/8pHw9C3uI7
— Maciej Lasek (@LasekMaciej) January 29, 2022
Rachoń przyjrzał się wcześniejszej aktywności obu polityków.
- Warto, by politycy PO pamiętali własne zaangażowanie w realizację interesów Władimira Putina, także w Polsce, nie tylko w UE, gdzie istnieją biura interesów Władimira Putina i od dawna PO ma z nimi wiele wspólnego. To m.in. biura Europejskiej Partii Ludowej, która nie była w stanie zatrzymać niemieckiego-rosyjskiej inwestycji Nord Stream 2. Sam Tomasz Siemoniak był szefem MON w czasie, gdy podlegająca polskiemu wojsku Służba Kontrwywiadu Wojskowego podpisywała, jak twierdzi prokuratura, nielegalną umową o współpracy z następcą KGB, Federalną Służbę Bezpieczeństwa, której szefem był niegdyś Władimir Putin
- powiedział Rachoń.
Rachoń przypomniał publikację "Gazety Polskiej" o umowach o współpracy między SKW i FSB.
- Umowę podpisana m.in w celu sformalizowaniu kontaktów między polskim a rosyjskim kontrwywiadem w związku ze zdarzeniem z 10 kwietnia 2010 r. Dziś już wiemy, od strony technicznej, co się wtedy wydarzyło. Samo w sobie jest to kuriozalne. świadczy o tym, że działania polskiego kontrwywiadu dla Rosjan stały się przezroczyste. W tym kontekście kuriozalnie brzmi też przyłączenie się do tego chóru Macieja Laska - dodał prowadzący "#Jedziemy".
Przypomniał nagrania, na których Lasek miał zmieniać ustalenia komisji badającej katastrofę smoleńską, by "nowe ustalenia pasowały do rosyjskiej wersji wydarzeń". Przypomniał także słowa ówczesnego szefa PKBWL, Jerzego Millera, który twierdził, że "albo ustalimy jednolity przekaz, który nie sprzyja budowaniu mitów i podejrzeń, albo sami sobie ukręcimy bat na własne plecy".
- Sami ukręcimy sobie bicz na własne plecy jeśli napiszemy coś innego niż chcieliby Rosjanie - mówili to przedstawiciele państwa polskiego, podwładni polityczni Donalda Tuska, dziś polityczni przyjaciele z jego ugrupowania
- spuentował Michał Rachoń.
#Jedziemy. Wszystkie marionetki Władimira Putina#wieszwięcej
— tvp.info 🇵🇱 (@tvp_info) January 31, 2022
Zobacz więcej: https://t.co/x57IQ7piCS pic.twitter.com/IYSUSGYBiy