Fuzja Orlenu i Lotosu była tematem dzisiejszego programu "Minęła 20" prowadzonego przez Michała Rachonia. Tę decyzję skrytykował reprezentujący PO Artur Łącki. Gdy prowadzący przypomniał mu, że to jego partia za swoich rządów na potęgę wyprzedawała państwowe spółki, odpowiedział: "Platforma faktycznie sprzedawała, bo takie były czasy. Wszyscy sprzedawali".
Zgodnie z ogłoszonymi w środę decyzjami, Saudi Aramco kupi 30 proc. udziałów w rafinerii Lotosu, węgierski MOL - 417 stacji paliw Lotosu, a Unimot - bazy paliw. Orlen zaznaczył, że w ten sposób realizuje warunki Komisji Europejskiej dla przejęcia Lotosu.
Kwestia fuzji Orlenu i Lotosu była omawiana w programie "Minęła 20". Gośćmi Michała Rachonia byli Artur Łącki, poseł PO oraz Artur Soboń, poseł PiS, wiceminister rozwoju i technologii.
Prowadzący zapytał przedstawiciela PO, jak ocenia tę transakcję.
"My nie widzimy interesu w tym, że wyprzedajemy srebra rodowe. Jeśli mamy tych sreber dużo, to możemy sobie na to pozwolić. Nie ma ich zbyt wiele, dlatego nie widzimy interesu w tym, żeby sprzedawać Lotos tylko dlatego, że tak chce pan prezes Obajek. Stacje benzynowe raz są, raz nie ma. Bardziej się martwię, że sprzedaliśmy 30% udziałów w rafinerii Lotosu, które daje 50% wyprodukowanych paliw dla Saudi Aramco. To jest dla mnie dziwna sytuacja. Tym bardziej, że Saudi Aramco aż piszczało wcześniej, żebyśmy kupowali od nich więcej ropy"
- mówił polityk.
Rachoń przypomniał Łąckiemu, że dzięki zawartym umowom do Polski trafiać będzie ropa spoza Rosji, a mianowicie z Arabii Saudyjskiej.
"Ja nie mówię, że to jest złe. Ja nie jestem ekonomistą. Zadaję pytanie: jaki był cel wyprzedawać rodowe srebra, skoro można było kupować ropę od Saudi Aramco bez sprzedaży rafinerii?"
- odparł gość.
O korzyściach wynikających z fuzji Orlenu i Lotosu mówił z kolei Artur Soboń.
"To co się udało ogłosić wczoraj, czyli stworzenie na skalę regionalną dużego multienergetycznego koncernu, który ma swoją siedzibę w Polsce i będzie generował ponad 100 miliardów przychodów oraz zwiększy swoją obecność na rynku słowackim i węgierskim, to jest dobra informacja. Ta transakcja to wypełnienie środków wymienionych przez Komisję Europejską. Komisja będzie musiała ocenić, czy działania podjęte w ramach tych transakcji były wystarczające. Orlen zapowiedział już nowe projekty inwestycyjne jeśli chodzi o kolejne akwizycje stacji benzynowych. Jest to czymś, co nas odróżnia od naszych poprzedników"
- podkreślił poseł.
Pytany, czy podjęcie decyzji o fuzji w sytuacji, gdy Komisja Europejska określiła dość rygorystyczne warunki, odparł:
"Biznes polega na tym, że jesteśmy w tej chwili w sytuacji trudnej dla rafinerii. Dziesiątki rafinerii w Europie się zamknęło. Konsolidacja biznesu Orlenu i Lotosu jest czymś pożądanym. Przed nami transformacja energetyczna, którą tak silny podmiot jest w stanie zrealizować. Orlen chce być obecny na kolejnych rynkach w tej części Europy. Jest to gracz, który jest w stanie konkurować z największymi firmami, które dziś działają na tym rynku w Europie"
Soboń przypomniał również swojemu interlokutorowi z PO, że to reprezentowana przez niego partia słynęła ze sprzedaży spółek skarbu państwa na szeroką skalę.
"Jeśli mówimy o wyprzedaży sreber rodowych i tego, że jest ich mało, to jest to zasługa pańskiej partii i Donalda Tuska. Wyście każdego roku sprzedawali spółki skarbu państwa. Od roku 2016 polski budżet nie ma ani złotówki z prywatyzacji spółek skarbu państwa"
- zaznaczył przedstawiciel PiS.
Te argumenty jednak nie przekonały Łąckiego z PO. Polityk wskazał, że "fuzja polega na tym, że dwie firmy łączą swoje siły. Dodajemy 100 do 100 i mamy 200. Tu nie dodaliśmy 100 do 100".
"Jaka tu jest fuzja?"
- pytał.
Następnie zdobył się na wyjątkową szczerość odnośnie decyzji podejmowanych przez rząd PO-PSL w latach 2007-2015.
"Platforma faktycznie sprzedawała (spółki skarbu państwa - red.), bo takie były czasy. Wszyscy sprzedawali. Jednego nie zrobiliśmy. Nie sprzedaliśmy ani Orlenu ani Lotosu, bo to bezpieczeństwo narodowe"
- powiedział Łącki.
Na te słowa szybko zareagował prowadzący, który przypomniał słowa Donalda Tuska, który mówił, że nie ma powodów, by nie sprzedać Lotosu Rosjanom.
Polityk PO skrytykował również rząd PiS, który według niego "ręcznie steruje" spółkami skarbu państwa.
"Podczas wieczoru wyborczego Tusk podszedł do ówczesnego prezesa Orlenu Jacka Krawca i powiedział: Jacek, teraz paliwo może być nawet po 7 złotych”. To nie było ręczne sterowanie Orlenem?"
- spytał Rachoń.
"To jakiś żart. Ja tego w ogóle nie słyszałem"
- odparł niewzruszony przedstawiciel PO.