Cruz udzielił wywiadu 15-letniemu Brilynowi Hollyhandowi, który prowadzi popularny portal Truth Gazette. Pełna treść tego wywiadu ma być opublikowana w najbliższy piątek, ale nastolatek opublikował na Twitterze jego fragment, w którym senator z Teksasu zasugerował, że wystartuje w następnych wyborach.
„Absolutnie, bez wahania” - odpowiedział zapytany o to, czy się na to zdecyduje - „Wiesz, startowałem w 2016. Nigdy w życiu się tak dobrze nie bawiłem. Mieliśmy bardzo zatłoczone pole. Mieliśmy 17 kandydatów w wyścigu – bardzo mocne pole. I skończyłem na drugim miejscu”.
Przed tamtymi prawyborami Cruz nie miał zbyt mocnej pozycji politycznej. W 1999 roku doradzał w kampanii wyborczej Georgowi W. Bushowi, a w latach 2003-2008 był głównym prawnikiem Teksasu. W 2012 roku wystartował w wyborach do Senatu jako kandydat tzw. Partii Herbacianej, jak nazywano prawe skrzydło Republikanów. Mało kto dawał mu szanse, ale udało mu się pokonać innych kandydatów republikanów i Demokratę Paula Sadlera. Na początku prawyborów w 2016 nie był jednak faworytem i powszechnie twierdzono, że jego relatywny brak doświadczenia politycznego i mocno prawicowe poglądy sprawią, że szybko odpadnie z wyścigu. Stało się jednak inaczej – Cruz został w nim niemal do samego końca, zdobywając drugą największą liczbę głosów elektorskich. Zrezygnował dopiero po prawyborach w Indianie, kiedy stało się jasne, że nie ma już matematycznych szans na pokonanie Trumpa.
Cruz stwierdził, że zajęcie przez niego drugiego miejsca w tamtych prawyborach daje mu ogromną szansę na zwycięstwo w następnych, gdyż historia pokazuje, że srebrni medaliści zazwyczaj wygrywają, gdy wystartują ponownie.
„Jest powód dla którego historycznie zdobywca drugiego miejsca jest niemal zawsze następnym nominatem” - powiedział – „Wchodzisz z ogromną bazą poparcia”.
W felietonie na łamach Intelligencer znany analityk Ed Kilgore zauważył jednak, że nie jest to takie proste.
Kilgore stwierdził, że dobry wynik w poprzednich prawyborach na pewno jest dla polityka atutem, ale nie oznacza, że z automatu zwycięży w kolejnych. Zauważył, że Dwight Eisenhower, Richard Nixon, Barry Goldwater czy Gerald Ford wygrali pierwsze prezydenckie prawybory w których wystartowali. Zasada o której mówił Cruz zaczęła być widoczna dopiero w wypadku Reagana, który przegrał z Fordem ale wygrał w 1976. Drugi w prawyborach był również George H. Bush, Bob Dole, John McCain i Mitt Romney. Z drugiej strony George W. Bush i Donald Trump zdobyli nominację w swoich pierwszych prawyborach, a Rick Santorum, który był drugi w 2012, w 2016 odpadł niemal natychmiast po zdobyciu 11 miejsca w Iowie.
Kilgore zauważa też, że wielu z nich musiało bardzo ciężko walczyć o swoją nominację, a ich zwycięstwo można przypisać równie dobrze innym powodom. Na przykład Reagan stał na czele konserwatywnej rewolucji, która przetoczyła się wtedy przez Partię Republikańską, a lęk przed komunizmem sprawił, że stylizujący się na politycznego twardziela polityk miał przewagę wizerunkową nad bardziej umiarkowanym Fordem. Bush przed swoim zwycięstwem był przez osiem lat wiceprezydentem. Dole i McCain natomiast mieli za sobą długą i udaną karierę w Kongresie.
Największym problemem dla Cruza będzie jednak sam Donald Trump. W 2016 roku obaj startowali jako outsiderzy i jedyną przewagą byłego prezydenta było rozpoznawalne nazwisko. Teraz Trump jest najpopularniejszym Republikaninem i wszystkie sondaże pokazują, że jeśli zdecyduje się na start w prawyborach, to żaden inny kandydat nie ma najmniejszych szans na wygraną. Wielu innych potencjalnych kandydatów Republikanów, jak chociażby była ambasador przy ONZ Nikki Haley, gubernator Południowej Karoliny Kirsti Noem czy senator Josh Hawley, mniej lub bardziej otwarcie przyznają, że nie zdecydują się na start jeśli Trump w końcu ogłosi, że weźmie udział w prawyborach. Wielu republikańskich strategów przyznaje anonimowo, że brak oficjalnej decyzji ze strony Trumpa budzi ich frustrację gdyż chcieliby już zacząć pracę nad kampaniami wyborczymi swoich szefów.
Jeżeli Trump jednak nie wystartuje, to Cruz ma szansę na potężny atut w prawyborach – jego oficjalne poparcie. W 2016 obaj politycy byli poważnie skonfliktowani. Trump sugerował nawet, że urodzony na Kubie ojciec Cruza maczał palce w zabójstwie Kennediego, a Cruz podważał to, że Trump w ogóle jest prawicowcem, dość długo zwlekał także z jego oficjalnym poparciem. W trakcie pierwszej kadencji Trumpa przeszedł jednak z pozycji zaciekłego wroga na pozycję jednego z najbliższych i najwierniejszych sojuszników. Do samego końca próbował również wyjaśnić uczciwość ostatnich wyborów prezydenckich i nie odciął się od niego nawet po zamieszkach na Kapitolu – a wszyscy wiedzą, że Trump bardzo ceni wierność. Jeżeli faktycznie go poprze, to Cruz ma ogromne szanse na to, że tym razem zostanie kandydatem Republikanów