Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Kolejny wywiad zdrajcy Emila Czeczki. Znów mówił o zabijaniu! Białoruś już wykorzystuje te słowa

"Sam brałem udział w zabijaniu migrantów, pod przymusem. Byli zabijani, zakopywani i tyle" - mówi w kolejnym wywiadzie dla białoruskiej telewizji dezerter z polskiej armii. Ponadto, mężczyzna w ostatnim czasie zeznawał przeciwko Polsce przed białoruskimi śledczymi. - Łukaszenka sugerował, że "zeznania dezertera z Polski dowodzą, że Polska szykuje agresywną operację przeciwko Białorusi" - przekazuje rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, Stanisław Żaryn.

Twitter

O dezercji polskiego żołnierza na Białoruś media poinformowały w piątek. Wcześniej Białoruski Państwowy Komitet Graniczny (GPK), odpowiednik polskiej Straży Granicznej, podał informację o polskim żołnierzu, który poprosił o azyl na Białorusi. Mężczyzna udzielił tam wywiadu dla jednej ze stacji telewizyjnych, w którym ubrany w mundur Wojska Polskiego, opowiada o mordowaniu przez polskie służby migrantów i wolontariuszy na granicy z Białorusią.

Kolejne wystąpienie przed kamerami

Wczoraj ukazały się nagrania kolejnego wywiadu jaki został przeprowadzony z dezerterem. W rozmowie białoruskiej telewizji opowiada on między innymi o rzekomych morderstwach na migrantach, wolontariuszach i dziennikarzach na wschodniej granicy Polski.

Na pytanie "dlaczego Polacy nie wpuszczali dziennikarzy i wolontariuszy?", Czeczko odpowiedział "bo to są ludzie bardzo odważni, narażali swoje życie". "Co się z nimi stało" - spytał prowadzący. "To samo co z uchodźcami (zostali zabici)".

"Chcieli zobaczyć co się dzieje z uchodźcami, to im to pokazali, tylko nie mogli już tego nikomu opowiedzieć"

- mówi dezerter.

25-latek, jak już zapowiadaliśmy, stał się idealnym narzędziem dla białoruskiej propagandy. W wywiadzie opowiada również m.in. o łatwym dostępie do narkotyków, upijaniu do nieprzytomności oraz zmuszaniu do zabijania pod groźbą śmierci.

"Nam nic nie wyjaśniono, przedstawiono nas przed faktem dokonanym. Najpierw nam powiedzieli, że będziemy z nimi jeździć na patrol, a później skończyło się tak, że strzelaliśmy do ludzi"

- kontynuował dezerter.

Zeznania przeciwko Polsce

Jak podał na swoim profilu użytkownik Twittera Patryk Sykut, polski dezerter odpowiadał również przed śledczymi białoruskiej prokuratury. Komisja chce postawić Polsce zarzut ludobójstwa.

Wiąże przyszłość z reżimem

Dezerter przyznał, chciałby zostać na Białorusi. Jest mu tam dobrze.

"Jeśli będzie możliwość, żebym ułożył sobie życie to czemu nie. Pracowałem kiedyś jako spawacz, znam się na elektryce. Mam co jeść, mam co pić, nikt na mnie nie krzyczy, nikt mnie nie bije"

- oznajmił.

No cóż, z pewnością mężczyzna nie ma co liczyć na ciepłe przyjęcie w Polsce. Wobec dezertera wystawiono list gończy i grozi mu do 10 lat więzienia.

Na celowniku Mińska

Jak przekazał rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, wypowiedzi dezertera z Polski prezentowane są w białoruskich mediach jako dowody rzekomych zbrodni. 

 



Źródło: twitter, niezalezna.pl

Mateusz Święcicki