"Sam brałem udział w zabijaniu migrantów, pod przymusem. Byli zabijani, zakopywani i tyle" - mówi w kolejnym wywiadzie dla białoruskiej telewizji dezerter z polskiej armii. Ponadto, mężczyzna w ostatnim czasie zeznawał przeciwko Polsce przed białoruskimi śledczymi. - Łukaszenka sugerował, że "zeznania dezertera z Polski dowodzą, że Polska szykuje agresywną operację przeciwko Białorusi" - przekazuje rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, Stanisław Żaryn.
O dezercji polskiego żołnierza na Białoruś media poinformowały w piątek. Wcześniej Białoruski Państwowy Komitet Graniczny (GPK), odpowiednik polskiej Straży Granicznej, podał informację o polskim żołnierzu, który poprosił o azyl na Białorusi. Mężczyzna udzielił tam wywiadu dla jednej ze stacji telewizyjnych, w którym ubrany w mundur Wojska Polskiego, opowiada o mordowaniu przez polskie służby migrantów i wolontariuszy na granicy z Białorusią.
Wczoraj ukazały się nagrania kolejnego wywiadu jaki został przeprowadzony z dezerterem. W rozmowie białoruskiej telewizji opowiada on między innymi o rzekomych morderstwach na migrantach, wolontariuszach i dziennikarzach na wschodniej granicy Polski.
Na pytanie "dlaczego Polacy nie wpuszczali dziennikarzy i wolontariuszy?", Czeczko odpowiedział "bo to są ludzie bardzo odważni, narażali swoje życie". "Co się z nimi stało" - spytał prowadzący. "To samo co z uchodźcami (zostali zabici)".
"Chcieli zobaczyć co się dzieje z uchodźcami, to im to pokazali, tylko nie mogli już tego nikomu opowiedzieć"
- mówi dezerter.
Redaktor pyta: Dlaczego Polacy nie wpuszczali dziennikarzy i wolontariuszy?
— Patryk "Skju" Sykut (@PatrykSykut) December 22, 2021
Emil: Bo to są ludzie bardzo odważni. CIENKA JEST LINIA MIĘDZY GŁUPOTĄ, A ODWAGĄ. Narażali swoje życie.
Redaktor: Co z nimi się stało?
Emil: To samo co z uchodźcami (zostali zabici). pic.twitter.com/yxsAt13Eg6
25-latek, jak już zapowiadaliśmy, stał się idealnym narzędziem dla białoruskiej propagandy. W wywiadzie opowiada również m.in. o łatwym dostępie do narkotyków, upijaniu do nieprzytomności oraz zmuszaniu do zabijania pod groźbą śmierci.
Dezerter Emil Czeczko "Wiem o 10 przypadkach (zabójstw). Dowódcy wojska dawali nam rozkaz, że mamy jechać ze strażą graniczną na patrol. Upijali nas prawie do nieprzytomności i dawali nam broń. Z rana człowiek nie był pewien czy strzelał w nocy do ludzi" pic.twitter.com/yHkifgKQgv
— Patryk "Skju" Sykut (@PatrykSykut) December 22, 2021
Dezerter Emil Czeczko udzielił kolejnego wywiadu dla białoruskiej propagandy, w którym mówi: "Sam brałem w tym udział (w zabijaniu migrantów) pod przymusem. Byli zabijani, zakopywani i tyle."
— Patryk "Skju" Sykut (@PatrykSykut) December 22, 2021
Redaktor: Czy mogłeś nie brać w tym udziału? Emil: "Wtedy byłbym na pewno martwy." pic.twitter.com/Yv5yFxUECL
"Nam nic nie wyjaśniono, przedstawiono nas przed faktem dokonanym. Najpierw nam powiedzieli, że będziemy z nimi jeździć na patrol, a później skończyło się tak, że strzelaliśmy do ludzi"
- kontynuował dezerter.
Dezerter Emil Czeczko: Że miałem problemy z prawem związane z moją matką to jest prawda. Że leczyłem się z uzależnienia alkoholowego to też jest prawda. Teraz wyciągają wszystkie tego typu najmniejsze problemy. Nie powiedzą, że jestem bohaterem. Powiedzą, że jestem tchórzem. pic.twitter.com/BSWTmN5gBL
— Patryk "Skju" Sykut (@PatrykSykut) December 22, 2021
Jak podał na swoim profilu użytkownik Twittera Patryk Sykut, polski dezerter odpowiadał również przed śledczymi białoruskiej prokuratury. Komisja chce postawić Polsce zarzut ludobójstwa.
Dezerter Emil Czeczko stanął dzisiaj przed białoruskimi śledczymi, którzy zbierają dowody na zabijanie migrantów przez Polskie służby. Zeznaje przeciwko Polsce. Mówi o tym jak widział zabójstwa i jak sam przyczyniał się do śmierci.
— Patryk "Skju" Sykut (@PatrykSykut) December 20, 2021
Komisja chce postawić Polsce zarzut ludobójstwa. pic.twitter.com/rodSrTm8uU
Dezerter przyznał, chciałby zostać na Białorusi. Jest mu tam dobrze.
"Jeśli będzie możliwość, żebym ułożył sobie życie to czemu nie. Pracowałem kiedyś jako spawacz, znam się na elektryce. Mam co jeść, mam co pić, nikt na mnie nie krzyczy, nikt mnie nie bije"
- oznajmił.
No cóż, z pewnością mężczyzna nie ma co liczyć na ciepłe przyjęcie w Polsce. Wobec dezertera wystawiono list gończy i grozi mu do 10 lat więzienia.
Jak przekazał rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, wypowiedzi dezertera z Polski prezentowane są w białoruskich mediach jako dowody rzekomych zbrodni.
Łukaszenka sugerował, że „zeznania” dezertera z Polski dowodzą, że Polska szykuje agresywną operację przeciwko Białorusi.
— Stanisław Żaryn (@StZaryn) December 23, 2021
Od czasu wytworzenia kryzysu na granicy Polska jest stale celem działań propagandy Moskwy i Mińska. 2/2