"Jeśli niemiecki rząd mówi, że wykorzysta konferencję w sprawie przyszłości Europy do skoku federacyjnego to jest to śmiertelne zagrożenie" - mówił w programie #Jedziemy prof. Ryszard Legutko. Europoseł PiS na antenie TVP Info dodał, że to Polska i Europa Wschodnia będzie pracować na rzecz zatrzymania tego procesu.
Rozmowa polityczna w programie Michała Rachonia dotyczyła głównie spotkania Warsaw Summit oraz planów federalizacji Europy przez nową koalicję w Niemczech.
Media europejskiego mainstreamu podały, że konferencja w Warszawie nie zakończyła się utworzeniem nowej grupy politycznej, sugerując, że zakończyła się niepowodzeniem. Zdaniem prof. Legutko jest to niepoważny komentarz.
"Nie było wcale żadnego planu stworzenia żadnej grupy. O czym można było się przekonać wcześniej, gdy została podpisana tzw. deklaracja warszawska.(...)Czas na tworzenie grupy to koniec kadencji i początek nowej i wybory, które dają nowe otwarcie. Ten rozkład sił w parlamencie jest, jaki jest, 80 proc. ma lewica i 20 proc. mają partie konserwatywne."
- mówił europoseł PiS.
Redaktor zwrócił uwagę, że za uwagę Legutko oburzyliby się przedstawiciele Europejskiej Partii Ludowej, którzy w trakcie wyborów kreowani byli na konserwatystów.
"Można ich jeszcze śmieszniej nazywać, np. chrześcijańscy demokraci. (...) To są grabarze. Oni przyjęli całą lewicą agendę, głosują razem z lewicą, są w sojuszu z socjalistami, liberałami, zielonymi, dzielą się najważniejszymi stanowiskami. Natomiast głównym wrogiem Europejskiej Partii Ludowej są Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy i druga frakcja konserwatywna."
- oznajmił Legutko. Dodał, że EPL "kupił lewicową agendę" związaną z aborcją, LGBT, prawami reprodukcyjnymi.
Europoseł PiS, wracając do wątku, zwrócił uwagę, że ważnym elementem spotkania w Warszawie jest końcowa deklaracja, która zapewnia o dalszej współpracy.
Rachoń kontynuował temat wskazując, że przy połączeniu w grupę polityczną Europejskich Konserwatystów, Tożsamości i Demokracji, przy ewentualnym udziale Fidesu, konserwatywni politycy "zyskaliby prawa, których obecnie nie mają i mógłby zostać trzecią siłą w PE". "Czy nie jest to istotny argument do współpracy jeszcze za tej kadencji PE" - pytał Rachoń.
"Współpraca tak, ale o tworzeniu grupy na razie nie ma mowy"
- odpowiedział prof. Legutko.
Europoseł PiS oznajmił, że duża część partii otoczona jest kordonem sanitarnym. "To praktyki haniebne, gangsterskie" - mówił. "Opozycja jest pozbawiana wszelkich praw. Tu potrzebna jest znaczna siła, która zdoła ten monopol złamać."
Prowadzący zapytał również o komentarz ws. wpisu Donalda Tuska, który odniósł się do Warsaw Summit, pisząc o "pożytecznych idiotach Putina. "Nawet nie chce mi się odpowiadać na takie pytania" - zaczął Legutko.
"Kto jest największą siłą prorosyjską w UE? To są socjaliści i Europejska Partia Ludowa. (...)To nie Marine Le Pen załatwiła nam Nord Stream, tylko podobno niezwykle przyjazna Polsce, Angela Merkel, a partia socjaldemokratyczna, która teraz wygrała wybory i stoi na czele nowej koalicji rządzącej jest tak proruska, że naprawdę trudno znaleźć kogoś bardziej proruskiego"
- oznajmił europoseł PiS.
Jak zauważa prof. Legutko, Niemcy mówiąc wprost w nowej koalicji o tworzeniu europejskiego państwa federalnego, w końcu wypowiedzieli to, z czym tak bardzo się kryli. Europoseł PiS twierdzi, że trwająca konferencja w sprawie przyszłości Europy, z prawdziwą przyszłością kontynentu nie ma nic wspólnego, a zostanie jedynie wykorzystana do "kolejnego skoku federacyjnego"
"Jeśli rząd niemiecki mówi, że wykorzysta tę inicjatywę instytucji europejskich (...)i będą tworzyć państwo federacyjne i im jako najważniejszemu krajowi przypada obowiązek, żeby to zrobić, to skóra cierpnie. To jest śmiertelne zagrożenie"
- mówił prof. Legutko.
Jak zaznacza europoseł PiS "bezczelność elit niemieckich zaszła tak daleko", że bez ogródek mówią, że rządzą w Europie. "Mam nadzieję, że nastąpi otrzeźwienie, nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach i będzie stosowna reakcja przeciw temu imperializmowi" - mówił prof. Legutko.
"Nastawienie do Unii Europejskiej w Europie Zachodniej jest bardzo krytyczne. Ponad połowa elektoratu jest krytyczna wobec kierunku, w jakim idzie Unia. Ci ludzie mają znikomą, jeżeli w ogóle, reprezentację polityczną. (...) Czas ten potencjał uruchomić i zjednoczyć tych ludzi i tu jest rola Polska i Europy Wschodniej jest szczególna i w tym kierunku będziemy działać"
- zapowiedział Legutko.