Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Tomasz Łysiak dla niezalezna.pl: Bundesopozycja w oparach kontrastów

Gdy tak trochę się zastanowić nad tym, co się w naszym kraju (i wokół niego) dzieje, to gołym i całkiem nieuzbrojonym okiem widać, że polska Bundesopozycja (kiedyś już użyłem tego terminu, a teraz go odkurzę, gdyż pasuje jak ulał) nurza się w braku logiki i konsekwencji, i „jak łódka w nim brodzi. Omijając koralowe ostrowy burzanu” - pisze dla niezalezna.pl Tomasz Łysiak.

Fot. Tomasz Hamrat/ Gazeta Polska

Przy okazji, w kwestii terminu, przypomnę etymologię – Niemcy, tak jak mają Bundestag (parlament), Bundeswehrę (siły zbrojne), czy Bundesligę (piłkarską ligę), tak też mają siłę polityczną zwaną Bundesopozycją – z tą różnicą do uprzednio wymienionych instytucji i organizacji, że ta stacjonuje w Polsce, w kilku rozsianych po kraju bazach. 

I ta właśnie Bundesopozycja zajmuje się tak naprawdę jednym tematem – zwalczaniem PiS za pomocą wszelkich możliwych technik i środków rażenia. Przy okazji produkuje dziesiątki mniej lub bardziej zaskakujących deklaracji – zaprzeczając logice, zdrowemu rozsądkowi, a czasami przecząc… sama sobie. 

Oto jednego dnia Marsz Niepodległości jest „fajny” (wtedy, gdy przed wyborami trzeba zaskarbić sobie głosy wyborców), a innego już całkiem „niefajny”, należy zakazać i uniemożliwi, „bo faszyści”.

Oto dzieci uchodźców nad granicą należy chroni, a dzieci nienarodzone nie, a wręcz można je odczłowieczy, nazywać „płodami”. „Żaden człowiek nie jest nielegalny” – ale jednak niektórzy są. „My wybieramy którzy”.

Oto „zegarek prezesa” (założony odwrotnie) jest tematem, ale Donald Tusk mówiący długi speech po niemiecku do przyjaciół z CDU lub tym bardziej niegdysiejszy czasomierz posła Nowaka – tematami na pewno nie są.

Oto niemiecki wyrok Trybunału Konstytucyjnego stwierdzający wyższość konstytucji nad prawem unijnym jest fajny, a polski wyrok nie jest fajny.

Albo jeszcze dalej pójdźmy, przyglądając się logice (lub raczej jej brakowi).

Najpierw stwierdzamy, że Trybunał Konstytucyjny w Polsce już nie jest trybunałem, lecz „Trybunałem Julii Przyłębskiej” (tę wersję jak mantrę powtarzają media sprzyjające Bundesopozycji) i jego orzeczenia nie są w ogóle wiążące, by za chwilę stwierdzi, iż orzeczenie tego samego trybunału może doprowadzić do „polexitu”. Tu ważna uwaga – albo uznajemy, że trybunał jako taki nie może być w ogóle uznany (i wtedy nie komentujemy jego orzeczeń, gdyż przed chwilą podważyliśmy w ogóle jego legalny byt), albo uznajemy że Trybunał Konstytucyjny funkcjonuje w Polsce, a jego orzeczenia mogą mieć jednak wpływ na stan rzeczy z punktu widzenia prawa. „Albo albo” – jak podpowiada słynny duński filozof. 

Oto naganne ma być spotkanie z panią Le Pen (gdyż ta ma sprzyjać Putinowi), ale nie jest naganne spotykanie się z samym Putinem i bycie z nim w dobrej komitywie.

Wszystko to byłoby może i zabawne, gdyby nie służyło – niestety – obcym interesom, gdyby nie działało na korzyść zarówno Niemiec, jak i Rosji. Ale taka już niestety natura Bundesopozycji….

 



Źródło: niezalezna.pl

Tomasz Łysiak