Francis Bacon, brytyjski malarz samouk, urodzony w Irlandii, a zmarły w Hiszpanii, napisał niegdyś: „Cóż to jest prawda? – zapytał drwiąco Piłat i nie oczekiwał odpowiedzi”. Może warto zapytać, jak definiowano prawdę na przestrzeni wieków i pod różnymi szerokościami geograficznymi? Postaram się dzisiaj dać na to choć częściową odpowiedź.
Wróg abstrakcjonizmu i zwolennik ekspresjonizmu Bacon jest autorem dzieła, które uzyskało najwyższą cenę w historii świata. Był to obraz „Trzy studia do portretu Luciana Freuda”, wystawiony na sprzedaż przez dom aukcyjny Christie’s. Obraz został sprzedany za 142 mln dol. już po śmierci malarza. Ciekawostka: ten brytyjski artysta był homoseksualistą, a swojego partnera poznał, gdy ten... włamywał się do jego mieszkania.
Dwadzieścia pięć wieków temu Arystoteles stwierdził: „Jest rzeczą naganną stawiać przyjaźń przed prawdą”. To dzisiaj, ale chyba też i w starożytności kontrowersyjna teza. Wielu z nas postawiłoby jednak przyjaźń na pierwszym miejscu. Pytanie, czy to moralnie naganne. Dla greckiego filozofa, jak widać, tak.
Francuski malarz, grafik i rzeźbiarz, współtwórca kubizmu Georges Braque napisał kiedyś: „Prawda istnieje. To kłamstwa są wymyślone”. Inną definicję sformułował kanadyjski pisarz, krytyk literacki, dziennikarz i profesor Uniwersytetu w Toronto Robertson Davies. Stwierdził on: „Oczy dostrzegają tylko to, co umysł jest w stanie pojąć”.
„Prawda, która może nas wyzwolić, jest najczęściej tą, której wolimy nie słyszeć” – pisał z kolei amerykański dziennikarz i historyk Herbert S. Agar.
Ksiądz Józef Tischner podawał góralską definicję prawdy: „Są trzy prawdy: świento prawda, tys prawda i gówno prawda”. Nieco inaczej sformułował tę myśl grecki prawnik Jasson Evangelus, sędzia sądu w Atenach: „Każda prawda ma dwie strony: moją i twoją”.
Dwóch wielkich pisarzy, amerykański i polski, żyjących w dwóch różnych epokach podobnie sceptycznie oceniało prawdę podawaną przez środki masowego przekazu. Nasz rodak Aleksander hrabia Fredro pisał o tym w ten sposób: „Zimny ogień, suchą wodę i gazeciarską prawdę – kto by znalazł, niech się zgłosi, a otrzyma swoją nagrodę”. Z kolei Orson Welles sformułował to w ten sposób: „Nienawidzę telewizji, nienawidzę jej tak bardzo jak fistaszków. Ale nie potrafię się zmusić, by przestać jeść fistaszki”.
Czy mówienie prawdy jest udziałem tylko ludzi prawdomównych, mądrych i bogobojnych? Oczywiście, że nie. Mądrze sformułował to angielski pisarz, historyk i duchowny Thomas Fuller: „Czasem nawet z diabelskich ust usłyszeć można słowo prawdy”. Ten niezwykle płodny autor, który jako jeden z pierwszych w historii brytyjskiej literatury potrafił utrzymać się z samego pisania, stwierdził też kiedyś: „Ten, kto nie mówi prawdy, nie uwierzy, gdy ją ode mnie usłyszy”. Trzy wieki później, pod zupełnie inną szerokością geograficzną – w Indiach (choć będących wtedy wciąż angielską kolonią), przywódca Hindusów Mahatma Mohandas Karamchand Gandhi, w którego biografii się zaczytywałem, twierdził patetycznie: „Prawda nigdy nie przynosi szkody słusznej sprawie”.
Kilkanaście lat po nim inny polityk, choć na pewno nie aspirujący swoim życiem do roli moralnego przywódcy, amerykański prezydent John Fitzgerald Kennedy ujął to nieco inaczej: „Wielkim wrogiem prawdy jest nie tyle powtarzane z premedytacją kłamstwo, ile nierealistyczna i uporczywa iluzja”. Angielski pisarz i dramaturg Jerome Klapka Jerome wypowiedział się na temat prawdy z iście angielskim, ironicznym poczuciem humoru. Oto jego słowa: „Najlepszą zasadą jest zawsze mówić prawdę. No, chyba że jest się niezwykle dobrym kłamcą”.
Cytowany już wyżej prezydent USA John F. Kennedy, autor dużej liczby bon motów, napisał kiedyś: „Nieprzyjemne prawdy są zawsze lepsze od przyjemnych złudzeń”. Ten amerykański polityk, do którego zwycięstwa przyczyniła się amerykańsko-włoska mafia, która sfałszowała wybory prezydenckie w 1961. (Kennedy wygrał 118 tys. głosów z Richardem Nixonem, a przywódcy mafii chwalili się, że dosypali dla Kennedy’ego do urn 20ys. głosów), na pewno tej prawdy sam nie stosował wobec własnej małżonki Jacqueline, późniejszej pani Onasis. Zdradzał ją z 16 lat od siebie starszą Marleną Dietrich, ale też z 9 lat młodszą Marylin Monroe oraz dwiema swoimi sekretarkami (harce w basenie, itd.) i wieloma innymi kobietami.
Zacząłem od Arystotelesa, który wysoko postawił poprzeczkę moralności w obszarze prawdy. Inna starożytna, ale rzymska maksyma mówiła: „Fałszywy w jednej sprawie, fałszywy we wszystkim”. Ciekawe, jak powinniśmy zareagować my, politycy, ale też nasi wyborcy na stwierdzenie niemieckiego filozofa, matematyka, fizyka, prawnika i dyplomaty Gottfrieda Wilhelma Leibniza, który stwierdził: „Kto szuka prawdy, nie powinien liczyć głosów”... Z kolei angielski filozof, polityk, ekonomista i lekarz, ojciec liberalizmu John Locke skonstatował: „Niektórym są potrzebne okulary, aby widzieć jasno i wyraźnie. Nie pozwólcie im jednak twierdzić, że bez okularów nikt nie widzi jasno i wyraźnie”. Swoisty relatywizm odnośnie do prawdy zaprezentował szkocki pisarz, mistrz powieści detektywistycznej, ojciec postaci Sherlocka Holmesa, Artur Conan Doyle. „Ileż razy ci powtarzałem, że jeżeli odrzucić niemożliwość, to wszystko, co zostanie, choćby mało prawdopodobne, jest prawdą”.
Zacytowałem myślicieli ze starożytnej (i współczesnej) Grecji i Rzymu, polityków i twórców z Indii, USA, Kanady, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i tylko jednego Polaka, Aleksandra Fredrę. Niech zatem na końcu tej długiej listy znajdą się słowa polskiego twórcy. Znakomity satyryk Stanisław Jerzy Lec napisał niegdyś ironicznie: „Prawda zawsze wychodzi na wierzch. Dlatego zaraz musi dawać nura”... Tenże Lec oddał też pokłon swoistemu relatywizmowi: „Zbliżając się do prawdy, oddalamy się od rzeczywistości”.
Będący autorytetem dla mojego pokolenia, dzisiaj mniej znany i mało cytowany pisarz i publicysta Stefan Kisielewski twierdził: „Kto poświęca prawdy małe dla prawd wielkich, ten poświęca moralność dla działania”. Przed takim właśnie dylematem często stajemy my, politycy. „Kisiel” jest też autorem innego, na pierwszy rzut oka paradoksalnego stwierdzenia: „Nic tak ludzi nie gorszy, jak prawda. Czasem nasuwa się myśl, że dla uniknięcia publicznego zgorszenia trzeba unikać prawdy!”... Mam nadzieję, że ta podróż z prawdą przez wieki, z definicjami i redefinicjami była dla Państwa podróżą prawdziwą i...
ku prawdzie.