- Polska dyplomacja unijna kłamie, mówiąc, że jakiś kraj musi zbankrutować, by inne musiały zacząć spłacać jego dług - mówił kilka dni temu dla "Gazety Prawnej" Waldemar Gontarski. Atakujący polskie władze prawnik do marca 2020 r. był pełnomocnikiem rządu przy Trybunale Sprawiedliwości UE, a dziś jest... autorem analiz prawnych sporządzanych dla Ministerstwa Sprawiedliwości. Wcześniej Gontarski - w PRL wiejski weterynarz - był zaufanym doradcą Andrzeja Leppera. To on latem 2007 r. złożył doniesienie do prokuratury na nieprawidłowości w akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa, co stało się początkiem afery gruntowej, która doprowadziła do upadku rządu PiS. Atakował też lustrację.
Pięć dni temu w "Gazecie Prawnej" ukazał się wywiad pod znamiennym tytułem: "Dlaczego polska dyplomacja kłamie?". Prof. Waldemar Gontarski atakuje w nim polskie władze za podejście do ustawy ratyfikującej Fundusz Odbudowy.
Gontarski mówi między innymi:
[...] po ratyfikowaniu Funduszu Odbudowy, jeśli jedno państwo nie będzie chciało spłacać swojej części długu, to inne zostaną wezwane do zrobienia tego za nie. Polska dyplomacja unijna kłamie, mówiąc, że jakiś kraj musi zbankrutować, by inne musiały zacząć spłacać jego dług. To wychwycił niemiecki Trybunał Konstytucyjny w swoim postanowieniu. Wystarczy, że jakieś państwo lub grupa państw poinformuje Komisję o odmowie spłaty. Nie trzeba nawet podawać przyczyny.
A w innym miejscu:
Ale nie można twierdzić, że nie będziemy spłacać za innych albo że ten dług będzie rolowany. Po co kłamiemy? Dlaczego polska dyplomacja kłamie, że nie będziemy odpowiedzialni za długi innych? Chociaż może oni nie kłamią, po prostu nie wiedzą, co mówią.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ekspert tak bezpardonowo atakujący polskie władze był jeszcze niedawno rządowym pełnomocnikiem przy Trybunale Sprawiedliwości UE (TSUE). Z funkcji tej Gontarski zrezygnował dopiero w marcu 2020 r. Co ciekawe - dziś profesor jest autorem analiz prawnych sporządzanych dla Ministerstwa Sprawiedliwości.
Ciekawa jest przeszłość obecnego eksperta resortu sprawiedliwości. Kilkanaście lat temu Waldemar Gontarski był doradcą przewodniczącego Samoobrony Andrzeja Leppera.
Ten ostatni mówił o nim: "To fachowiec, który od lat ze mną współpracuje wtedy, kiedy jeszcze Samoobrony nie było w parlamencie, i mu ufam".
"Rzeczpospolita" pisała w 2008 r.:
Doniesienie Gontarskiego uruchomiło tzw. aferę gruntową, która potem była jedną z głównych przyczyn upadku rządu PiS. Już później do antypisowskiej komisji śledczej ds. ewentualnych nacisków na służby specjalne zgłosił Gontarskiego Mieczysław Łuczak z PSL.
W 2007 r. Gontarski - rzekomo jako dyrektor Centrum Ekspertyz Prawnych Zrzeszenia Prawników Polskich - dowodził także, że podpis "Grey" z materiałów SB, który miał złożyć arcybiskup Stanisław Wielgus (akta dowodzące jego współpracy z SB opublikowała wówczas "Gazeta Polska"), został sfałszowany. Gontarski wspominał, że... skontaktował się z nim były funkcjonariusz SB, który twierdził, iż sam sfałszował ten podpis.
"Życie Warszawy" informowało wtedy:
Wkrótce potem "Rzeczpospolita" pisała:
W PRL Gontarski był wiejskim lekarzem weterynarii koło Grójca, parał się też dziennikarstwem (m.in. "Trybuna Ludu" i "Sztandar Młodych" - kierownik Działu Wiejskiego). Od 1990 r. do 1997 r. działał jako stały korespondent w Moskwie - najpierw "Rzeczpospolitej", później "Wprost" i RMF FM.
Wielokrotnie atakował lustrację. W 2005 r. Gontarski pisał w "Gazecie Sądowej":