W pierwszym kwartale 2021 r. policjanci wydali 80 nakazów natychmiastowego opuszczenia wspólnie zajmowanego mieszkania. W tym samym okresie w 114 przypadkach zakazano zbliżania się do mieszkania i jego bezpośredniego otoczenia. Co więcej, funkcjonariusze wydali też 536 dokumentów, na mocy których osoba w nich wskazana musiała równocześnie opuścić mieszkanie i nie zbliżać się do niego. Wszystko to na podstawie obowiązującej od listopada ubiegłego roku tzw. ustawy antyprzemocowej.
Walczący z bezprawiem politycy prawicy od 2015 r. starają się reformować polski wymiar sprawiedliwości, jednocześnie zaostrzając kary za niektóre przestępstwa. W centrum zainteresowania znalazł się też los kobiet doświadczających przemocy w zaciszu domowym. W takich przypadkach z pomocą pośpieszyć ma policja lub Żandarmeria Wojskowa, która zyskała nowe możliwości. Jedną z nich jest właśnie nakaz natychmiastowego opuszczania mieszkania przez agresora.
Jak nas poinformowało Ministerstwo Sprawiedliwości, od początku obowiązywania ustawy (30 listopada 2020 r.) zostały wydane nakazy lub zakazy łącznie wobec 985 osób.
– czytamy w informacji przesłanej przez resort Zbigniewa Ziobry.
Z uzyskanych przez nas danych wynika, że przez pierwsze 3 miesiące bieżącego roku podobne decyzje policjantów lub żandarmów zostały wydane wobec 704 mężczyzn i jedynie 26 kobiet. Dane te z pewnością nie dziwią polityków lewicy, dla których przemoc domowa ma płeć, i to zawsze męską. Nie dziwią też zdecydowanych przeciwników ustawy. – Jak pan myśli, dlaczego nie godzę się na publikowanie mojego nazwiska? – pyta retorycznie mgr Edward D., który od wielu lat w jednym z podwarszawskich miast prowadzi bezpłatne porady dla mężczyzn, ofiar przemocy domowej. – Czy wszyscy muszą wiedzieć, że ja, psycholog z długim doświadczeniem zawodowym, nie potrafię sobie poradzić z własną żoną? Czy wszyscy muszą wiedzieć, że gdy chcę kupić sobie nowe buty, muszę prosić żonę o pozwolenie? Tak, ja też się zgadzam z twierdzeniem, że przemoc ma płeć i twarz. Jest to najczęściej twarz kobiety – twierdzi psycholog. Wedle jego opinii w ostatnich dekadach coś złego dzieje się z płcią piękną. – Dziś coraz częściej tracą instynkt macierzyński i opiekuńczy, a skupiają się na brutalnej walce o dobra materialne – zauważa.
Polskie prawo nie jest naszym lokalnym pomysłem. Inni byli przed nami i zdołali zajść dalej, pokazując, co nas może czekać w przyszłości. W Hiszpanii, która za rządów socjalistów wprowadziła wyjątkowo „postępowe” prawo, kobiety każdego dnia składają około 400 oskarżeń o przemoc domową. Rocznie takich przypadków jest około 142 tys., z czego w 90 proc. mężczyznom udaje się udowodnić swoją niewinność. Ilu zostaje skazanych, bo nie mogli dowieść fałszywości oskarżenia?
Przed trzema laty „Rzeczpospolita” pisała: „…w stolicy (Hiszpanii) zarejestrowano dwa razy więcej psów niż dzieci”, stwierdzając wprost, że państwo to „umiera”. Autorka artykułu za tę sytuację obwinia lewicowe rządy i wprowadzone antymęskie prawo powodujące, że mężczyźni obawiają się zakładać rodziny. Podobne obawy zaczynają się pojawiać również nad Wisłą.
− Moja żona jest ratownikiem medycznym – opowiada nam mieszkaniec jednego z dużych miast wojewódzkich. – Pracuje na zmiany, często w bardzo nieregularnych godzinach. Nigdy nie wnikałem, nie kontrolowałem tego, czy rzeczywiście jest w pracy. Nie pomyślałem, że może być inaczej. Nawet wtedy, gdy wróciła do domu z posiniaczoną twarzą, nie od razu zorientowałem się, że jest coś nie tak. Podobno pobił ją agresywny pacjent. Gdy te sytuacje się powtarzały, zacząłem dociekać, czemu jej przełożeni nie chronią swoich pracowników. Wtedy się zaczęło. Ewa wpadła w szał, zaczęła krzyczeć, że nie mam prawa wtrącać się do jej pracy i… życia! Tego było zbyt wiele. Zaczęły się awantury, zauważalne zainteresowanie sąsiadów… Gdy pewnego dnia wróciła do domu nad ranem, po zapachu zorientowałem się, co robiła całą noc. Następne wydarzenia potoczyły się bardzo szybko: krzyki, wyzwiska, rzucanie naczyniami i telefon na policję. Wątpliwości nie było. Posiniaczona kobieta i sąsiedzi, którzy często słyszeli nasze wrzaski. Tak zostałem bez mieszkania i z opinią przestępcy – wyznaje mężczyzna, zastanawiając się, czy prawo pozwalające na pozbawienie go mieszkania bez wyroku sądu jest w ogóle zgodne z konstytucją. – Minister Ziobro chce wypowiedzieć konwencję stambulską, a sam tworzy prawo dużo bardziej absurdalne - dodaje.
Niestety, zdaniem doktora nauk prawnych, mecenasa Tomasza Strugalskiego, nie ma tu sprzeczności z ustawą zasadniczą. Jednocześnie prawnik zgadza się z opinią, że przepisy te mogą być wykorzystywane przez kobiety do trwałego zajęcia mieszkania, gdyż oskarżenia o przemoc w rodzinie są bardzo często fałszywe, za co polski wymiar sprawiedliwości nieskutecznie karze. Potwierdza też, że polskie prawo rodzinne głęboko, systemowo dyskryminuje mężczyznę. – Mężczyzna w rodzinie nie ma żadnej prawnej obrony przed alienacją rodzicielską czy brutalną przemocą psychiczną ze strony kobiety, przejawiającą się w typowych od wieków damskich metodach, takich jak kłamstwo, obmowa, nadawanie sprzecznych komunikatów lub odmowa komunikacji czy zemsta pośrednia – wylicza mecenas. – Reformy te, przywracające prawu rodzinnemu normalność, a mężczyźnie należną mu, a nie podległą pozycję, należy wywalczyć legalnymi, politycznymi metodami. A dopóki te reformy nie nastąpią, jedyną radą dla polskich mężczyzn jest żenić się tylko z wierzącymi, praktykującymi katoliczkami, im bardziej wierzącymi i praktykującymi, tym lepiej. Nie prawo bowiem, lecz religia stanowi system ochrony obywatela w sytuacji, gdy prawo jest złe. Na tym polega przewaga Polski, że ma twardy, skuteczny system religijny, w postaci Kościoła katolickiego, stanowiący coś na kształt „zapasowego spadochronu” na czasy, gdy państwo i prawo działają źle. Oprócz tego trzeba, dopóki reforma prawa nie nastąpi, posiłkować się tymi narzędziami, którymi się dysponuje. Pozwalają one w znacznym stopniu, choć nie do końca, złagodzić złe prawo. Na przykład osławiona instytucja Niebieskiej Karty, dyskryminująca mężczyznę i wyrządzająca polskim rodzinom wiele zła, może być przy odpowiednim przeciwdziałaniu skutecznie zneutralizowana. Zawsze trzeba starannie poznać swoje prawa, nie przyznawać się pochopnie, dla świętego spokoju do tego, czego się nie zrobiło. Już Rzymianie mawiali „ius civile vigilantibus scriptum est” – „prawa są pisane dla uważnych”. Dla uważnych, czyli takich, którzy umieją o swe prawa zadbać, poznać je i nie wahają się twardo ich używać.