Kamery monitoringu zainstalowano w 89 proc. polskich miast powiatowych. Oprócz nich obserwują nas także kamery na drogach, w szkołach, punktach handlowych i innych miejscach. Zasad ich instalowania nie określają prawie żadne przepisy.
Ponad 12 tys. kamer zostało zainstalowanych przez samorządy, ponad 5 tys. urządzeń pracuje w Warszawie. W Gdańsku blisko połowę z 2066 kamer zamontowano w szkołach.
–
Monitoring stał się powszechnym elementem naszej codzienności – twierdzi Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon, która policzyła kamery nadzorowane przez samorządy.
–
Zapewniano nas, że kamery są po to, aby walczyć z terrorystami, nie wierzę w to. Uważajmy na to, by sami terroryści nie wieszali kamer – mówi „Codziennej” Wojciech Wiewiórowski, generalny inspektor ochrony danych osobowych.
Kamery może zainstalować praktycznie każdy obywatel, firma czy instytucja, bez względu na to, czy ma to służyć bezpieczeństwu, czy zwykłemu podglądactwu. Łatwo wyobrazić sobie sytuację, kiedy wynajmując kilka lokali w centrum miasta i montując na nich kamery,
ktoś może stworzyć sobie prywatny monitoring i wykorzystywać nagrania w dowolnym celu. W jednym z programów telewizyjnych Wojciech Wiewiórowski przyznał, że tylko na rondzie Dmowskiego w centrum Warszawy trzy czwarte kamer nie należy do miejskiego centrum monitoringu.
–
Nie wiadomo, kto zainstalował aż 8 kamer w centrum Warszawy. Może terroryści – przyznał z rozbrajającą szczerością.
Czytaj cały artykuł w dzisiejszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Wojciech Mucha,Tomasz Skłodowski