Wspólna delegacja izraelsko-amerykańska udała się do Bahrajnu. Jej celem jest nawiązanie formalnych stosunków między tym muzułmańskim królestwem i Państwem Żydowskim.
Administracja Donalda Trumpa od jakiegoś czasu prowadzi intensywny lobbing na Bliskim Wschodzie, którego celem jest pogodzenie Izraela z państwami muzułmańskimi. Celem tego jest nie tylko normalizacja sytuacji w tym mocno niestabilnym regionie, ale także stworzenie regionalnej koalicji która będzie w stanie przeciwstawić się rosnącym wpływom Iranu.
13 sierpnia dyplomaci z Izraela, USA, i Zjednoczonych Emiratów Arabskich wydali wspólne oświadczenie o normalizacji stosunków. Piętnastego września oba państwa podpisały tzw. Porozumienie Abrahama. Tym samym ZEA stała się trzecim państwem arabskim i pierwszym państwem w Zatoce Perskiej, które oficjalnie uznało istnienie Izraela (wcześniej zrobiły to Egipt i Jordania). Efektem podpisania tego porozumienia było rozpoczęcie normalizacji stosunków – między innymi otwarcie łącz telefonicznych czy korytarzy powietrznych między oboma państwami.
W ceremonii podpisania tego porozumienia wzięli udział przedstawiciele Bahrajnu, malutkiego (niecałe półtora miliona mieszkańców) ale bardzo ważnego strategicznie muzułmańskiego królestwa w Zatoce Perskiej. Tego dnia oni również podpisali wspólną deklarację o normalizacji stosunków z Izraelem. Teraz dwie delegacje, Izraela i USA, udały się wspólnie do tego państwa aby porozmawiać o konkretach.
Przywódcą delegacji izraelskiej został doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Meir Ben-Shabbat. Amerykanom przewodził sekretarz skarbu Steven Mnuchin. Wybranie akurat jego do tej roli nie jest niczym dziwnym. Nie jest bowiem dla nikogo tajemnicą, że jednym ze sposobów przekonywania państw arabskich do normalizacji stosunków z Izraelem są obietnice zwiększonej współpracy gospodarczej z USA.
„Mam nadzieję, że ta wizyta będzie kolejnym krokiem naprzód na drodze do pokojowego, bezpiecznego, stabilnego i dostatniego Bliskiego Wschodu. Dzisiaj jest wspaniały dzień. Kolejny rozdział w wizji pokoju staje się rzeczywistością”
- powiedział witający ich na lotnisku minister spraw zagranicznych Abdullatif al-Zayami.
Przed wylotem Ben-Shabbath ogłosił w Izraelu, że celem tej wizyty będą konkretne plany i umowy. Izraelczycy chcą popisać szereg umów dotyczących finansów, rolnictwa, handlu, turystyki, komunikacji i technologii. Tak napięty plan jednodniowej wizyty świadczy, że większość tych umów została już wynegocjowana.
Finałem tej wizyty ma być również wydanie wspólnego oświadczenia które formalnie nawiąże kontakty dyplomatyczne między oboma państwami, w tym otwarcie ambasad i wymianę ambasadorów.
Delegacje dotarły do Bahrajnu komercyjnym samolotem należącym do izraelskiej linii lotniczej El Al. To również była forma demonstracji, gdyż jednym z elementów porozumienia z ZEA było otwarcie korytarzy powietrznych dla lotów komercyjnych.
Numer lotu -973- też nie był dobrany przypadkowo, ta liczba to międzynarodowy numer kierunkowy do Bahrajnu.
Co ciekawe władze Arabii Saudyjskiej wyjątkowo zezwoliły na przelot tego izraelskiego samolotu nad swoim terytorium. Arabia Saudyjska, jeden z najbliższych sojuszników USA, jak na razie nie chce się ugiąć i znormalizować stosunków z Izraelem ale zdaniem licznych komentatorów decyzja o pozwoleniu na ten przelot może oznaczać, że wobec rosnącego zagrożenia ze strony Iranu zaczynają zmieniać zdanie.
Decyzje kolejnych państw arabskich o normalizacji stosunków z Izraelem nie podobają się rzecz jasna Palestyńczykom, pomimo tego, że wiążą je z ustępstwami na ich rzecz ze strony Izraela, jak np. rezygnacja z budowy osiedli na Zachodnim Brzegu w ramach umowy z ZEA.
Nie podobają się również wielu mieszkańcom tych państw. Bahrajn nie jest tutaj wyjątkiem i wielu prominentnych opozycjonistów krytykowało ruch rządu. Z tego powodu bahrańskie stacje telewizyjne, które w całości należą do rządu, nie przeprowadziły transmisji na żywo z przylotu delegacji a państwowe agencje prasowe wyciszyły to, że na pokładzie samolotu byli Izraelczycy – dopiero w późniejszych artykułach przyznano to w dalszych częściach tekstu.