Polskie władze nie pojawiły się ani na obchodach 90. rocznicy powstania Związku Polaków w Niemczech spod znaku Rodła, ani na uroczystościach w Bergen Belsen, gdzie podczas ii wojny światowej Niemcy zamordowali tysiące Polaków, Żydów, Rosjan i przedstawicieli innych narodów.
W piątek, 30 listopada w 60. rocznicę powstania pierwszego w Niemczech muzeum i centrum dokumentującego niemieckie zbrodnie na innych narodach w obozie Bergen Belsen zorganizowano uroczystości, na które przybyli m.in. byli więźniowie obozu. Ku zdziwieniu przybyłych oraz organizatorów uroczystości
na rocznicy zabrakło przedstawicieli polskiego MSZ-etu. –
To skandaliczne, że na tak ważnych obchodach nie było nikogo z polskich władz – stwierdziła w rozmowie z „Codzienną” zastrzegająca anonimowość przedstawicielka Związku Kombatantów Polskich w Niemczech.
–
Byli reprezentanci Wielkiej Brytanii, organizacje żydowskie, Sinti i Romów oraz świadkowie tamtych dni, w tym także polskie więźniarki: Wanda Piklikiewicz oraz Maria Gniatczyk, a także Stanisław Zalewski, prezes zarządu Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych, ale zabrakło polskich władz – dodała nasza rozmówczyni.
Jak poinformowała „Codzienną” konsul Karolina Kowalska z Hamburga,
placówka nie wiedziała o niczym i nie dostała od ambasady w Berlinie polecenia, by uczestniczyć w tych uroczystościach. Rzeczniczka prasowa Muzeum Bergen Belsen Stephenie Billib poinformowała „Codzienną”, że zaproszenie do polskiej ambasady zostało wysłane około 13 listopada. –
Również byłam zdziwiona, że w piątek żaden przedstawiciel polskich władz nie przybył na uroczystości – powiedziała nam Billib.
W niedzielę w Bazylice św. Jana Chrzciciela w Berlinie odbyła się msza św. dziękczynna za 90-lecie istnienia ZPwN, którą celebrowali biskup legnicki Stefan Cichy oraz ks. abp Andrzej Dzięga.
Także na tej uroczystości nie pojawił się nikt z ambasady. –
Jestem zszokowana faktem, że coraz częściej polskie władze próbują dezawuować działania organizacji Związku Polaków w Niemczech spod znaku Rodła. Wiele spraw dzięki determinacji członków tego związku jest załatwianych, ale niestety nie można tego samego powiedzieć o polskich placówkach dyplomatycznych – powiedziała „Codziennej” obecna w berlińskiej bazylice Dorota Arciszewska-Mielewczyk, poseł PiS-u.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Waldemar Maszewski