Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg, grożąc odpowiedzialnością karną, zabronił biegłym z Centralnego Biura Śledczego informowania swoich przełożonych o ustaleniach poczynionych w Smoleńsku podczas ostatniego wyjazdu.
Po rozmowie z prokuratorem funkcjonariusze sporządzili notatkę służbową.
– Pismo trafiło do dyrektora po spotkaniu funkcjonariuszy CBŚ z prokuratorem. Stwierdził on, że zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego o prowadzonym postępowaniu może informować jedynie prokuratura. Przypomniał także o grożących sankcjach karnych, które są przewidziane za ujawnianie takich informacji – powiedział nam insp. Mariusz Sokołowski, rzecznik komendanta głównego policji.
O groźbach kierowanych pod adresem biegłych z Centralnego Biura Śledczego, którzy badali wrak w Smoleńsku, pisaliśmy kilka dni temu. Funkcjonariusze przywieźli do Polski zapisy badań, które znajdują się także w pamięci urządzeń użytych przez nich w Smoleńsku.
– Nasi koledzy za pomocą urządzeń ustalili, że na wraku Tu-154M znajdują się ślady materiałów wybuchowych, m.in. trotylu. I niemal natychmiast ta informacja została utajniona – mówi nam funkcjonariusz CBŚ.
Zapytaliśmy prokuraturę wojskową, dlaczego biegłym grożono. Rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa odpowiedział nam, że w związku ze złożeniem przez posła Tomasza Kaczmarka zawiadomienia dotyczącego „relacji prokuratorów z biegłymi”, wojskowi śledczy nie będą wypowiadali się w tej sprawie.
Na pytanie „Gazety Polskiej Codziennie" wysłane do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie na temat nakazu milczenia nałożonego na biegłych, którzy wrócili ze Smoleńska, rzecznik śledczych odpowiedział nam wymijająco.
Chcieliśmy potwierdzić następujące, zdobyte przez nas informacje:
Czy płk Ireneusz Szeląg 30 października 2012 r. (w dniu publikacji w „Rzeczpospolitej” nt. trotylu) dzwonił do funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego i Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego? Jeśli tak, jaki był temat rozmowy i cel tych telefonów? Czy prokurator Szeląg powoływał się wówczas na treść art. 241 kk?
Dwa dni temu prokurator płk Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej, odpowiedział: „
Wojskowy Prokurator Okręgowy w Warszawie – płk Ireneusz Szeląg – nigdy nie dzwonił do funkcjonariuszy CBŚ oraz CLK”.
Zapytaliśmy więc, czy ktokolwiek z prokuratury wojskowej kontaktował się z biegłymi albo czy płk Szeląg spotkał się z nimi osobiście.
– Uprzejmie informuję, że pani pismo („Gazeta Polska Codziennie” – przyp. red.) poinformowało o złożeniu (w tej sprawie – przyp. red.) przez posła Tomasza Kaczmarka w prokuraturze zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez prokuratorów wojskowych, które to zawiadomienie dotyczy relacji prokuratorów z biegłymi – powiedział płk Rzepa. Jak wyjaśnił, w związku z tym, że temat stał się przedmiotem postępowania karnego,
„z oczywistych względów prokuratorzy WPO w Warszawie nie wypowiadają się na ten temat”.
Poseł Tomasz Kaczmarek (PiS) w ubiegły piątek złożył w tej sprawie do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta
zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prokuratora Szeląga.
Według informacji „Codziennej” w dniu publikacji na temat znalezienia śladów materiałów wybuchowych na wraku Tu-154M wczesnym rankiem prokuratura wojskowa skontaktowała się z funkcjonariuszami Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego oraz Centralnego Biura Śledczego, którzy byli w Smoleńsku.
Prokurator Szeląg zagroził, że gdyby doszło do przekazania tych danych, funkcjonariuszom grozi odpowiedzialność karna. Z tych rozmów sporządzono notatki, które, jak potwierdził rzecznik policji Mariusz Sokołowski, znajdują się u dyrektora Centralnego Biura Śledczego KGP.
Funkcjonariusze, którzy byli w Smoleńsku, przywieźli do Polski zapisy badań, które znajdują się także w pamięci urządzeń użytych przez biegłych. Pełny opis czynności i pomiarów został sporządzony na bieżąco w Smoleńsku podczas wykonywanych badań. Biegli mieli ze sobą przenośny komputer z oprogramowaniem do opracowania wyników pomiarów.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Dorota Kania