Kiedy w sierpniu 1980 r. robotnicy upomnieli się o wyrzuconą z pracy Annę Walentynowicz, rozpoczęli największą pokojową rewolucję w Europie. To Walentynowicz wraz z koleżankami doprowadziła do tego, że strajk nie zgasł pod wpływem agentów SB po spełnieniu mało znaczących żądań. Była niewygodna dla elit okrągłostołowych i dlatego konsekwentnie niszczono jej legendę. Nie pasowała do III RP, nie zgadzając się na korupcję, kłamstwo i gloryfikowanie osób zaprzedanych Moskwie.
Jeżeli potomkowie KGB naprawdę mieli kogoś nienawidzić, to właśnie jej. Psuła im misterne plany, manipulowania polską historią. Dopiero prezydent Lech Kaczyński zaczął przywracać należne jej miejsce w panteonie bohaterów. Zginęli razem w drodze do Katynia.
Ekshumacja Anny Walentynowicz obnażyła pogardę, z jaką rosyjskie i polskie elity władzy potraktowały ofiary Smoleńska. Wiele wskazuje na to, że wraz z tą ekshumacją pojawiają się niezaprzeczalne dowody zamachu.
Walentynowicz znowu skruszyła wydawało się niezniszczalny mur. Tym razem musiała oddać za to życie.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Tomasz Sakiewicz