Z hukiem rozpoczął swoją kampanię wyborczą Rafał Trzaskowski. Zdążył już zapowiedzieć czystki w mediach publicznych i likwidację TVP Info, zatroskać się o dzieci, a wczoraj w jednej z komercyjnych stacji radiowych zachwycił się nawet programem PiS.
Okazało się, proszę Państwa, że 500+ to bardzo dobry pomysł, wieku emerytalnego nie ma co podwyższać i w ogóle rozwiązania socjalne wprowadzone przez partię będącą przez ostatnie 15 lat czerwoną płachtą na każdego członka PO, są ogólnie bardzo, ale to bardzo fajne. A on, Rafał Trzaskowski, będzie je popierał. A tam, popierał. On je jeszcze pogłębi. Niech tylko zostanie prezydentem. Moim zdaniem Rafał Trzaskowski do obietnic przedwyborczych ma podejście podobne jak każdy inny polityk PO: są po to, aby wygrać wybory, a nie po to, aby je potem wypełniać. Co widać np. w Warszawie, gdzie kandydat Trzaskowski naobiecywał mnóstwo inwestycji i rozwiązań problemów miasta. Przez półtora roku urzędowania zainwestował… w strefę relaksu w najbardziej ruchliwym miejscu Warszawy. Jego obietnicami zatem bym się tak bardzo nie przejmował. Z wyjątkiem jednej. Tej o czystkach.