Bilans ofiar śmiertelnych niszczycielskich powodzi na Kubaniu, na południu Rosji, wynosi 171 osób. Dzień 9. lipca wyznaczono dniem żałoby.
W Krymsku i jego okolicach wciąż trwają poszukiwania osób porwanych przez wysoką falę powodziową, powstałą w nocy z piątku na sobotę w efekcie obfitych ulew.
- W chwili obecnej otrzymaliśmy informacje o znalezieniu ciał 140 ludzi, w tym trojga dzieci, na terenie rejonu krymskiego - podały rosyjskie służby kryzysowe. Jeszcze dziewięć zwłok naliczono w nadmorskim kurorcie Gelendżyk, a trzy w Noworosyjsku, największym rosyjskim porcie nad Morzem Czarnym. Wiele ofiar wciąż czeka na identyfikację.
Władze lokalne wyliczyły, że w sumie pod wodą znalazło się około 4 tysięcy gospodarstw, a poszkodowanych zostało blisko 12 tys. ludzi.
Cytowani przez media świadkowie mówią, że powódź, która pojawiła się nagle w wyniku obfitych opadów, przyszła w nocy. Mieszkańcy spali, nie byli na nią przygotowani.
Według komunikatu służb prasowych Kremla prezydent Władimir Putin
9. lipca wyznaczył dniem żałoby. W związku z tym w całym kraju oraz przy rosyjskich placówkach dyplomatycznych zagranicą flagi państwowe zostaną opuszczone do połowy masztu. Kancelaria prezydencka rekomenduje też państwowym kanałom telewizyjnym i instytucjom kulturalnym ograniczenie programów rozrywkowych.
Rosyjscy śledczy zajmują się teraz kwestią zbiornika retencyjnego w pobliżu Krymska, zazwyczaj zaopatrującego region w wodę pitną, lecz w sytuacjach zagrożenia zdolnego powstrzymać falę powodziową. Według nich spuszczono z niego wodę, lecz to nie ona spowodowała powódź i tama nie została przerwana.
Źródło:
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
oa