Strach przed działaniami Rosji niemal od trzystu lat paraliżuje polskie elity. Moskwa zawsze wydawała się bardzo groźna i niemożliwa do pokonania. W praktyce Rosja rzadko była naprawdę silna. W 1920 r. dostała łupnia od państwa, które istniało niecałe dwa lata. W 1941 r. była bliska upadku. Uratowała ją amerykańska pomoc i głupota Hitlera, który zamiast szukać sojuszników na wschodzie, równał wszystko z ziemią. Wcześniejsze sukcesy Rosji opierały się głównie na słabości sąsiadów, w tym niestety Polski. Kiedy Rosjanie spotkali prawdziwego przeciwnika, Ronalda Reagana, zakończyli marzenia o mocarstwowości. Dzisiejsza Rosja imperium jeszcze nie jest i pewnie już nie będzie. Jej PKB można porównać do średniej wielkości państw Europy. Siła armii zapewne jest większa, ale bliżej na ten temat trudno coś powiedzieć. Ostatni sprawdzian, w Gruzji, nie wypadł najlepiej. Wprawdzie to prezydent Lech Kaczyński zatrzymał marsz rosyjskiej armii, ale marsz ten, na dzielne, ale biedne i małe państwo, imponujący nie był.
Siłą Rosji jest bezwzględność. Rzadko który kraj potrafi tak bezczelnie likwidować swoich przeciwników i tak okrutnie rozprawiać się z tymi, którzy mogą być choćby potencjalnym zagrożeniem. Ta bezwzględność osłabia ducha ludzi małej wiary. Niestety takie właśnie były polskie elity przez kilka wieków. Oczywiście pojawiały się wyjątki. Dwudziestolecie międzywojenne stworzyło pokolenie na tyle mocne, że Rosja musiała dokonać masowej eksterminacji elit. Pokolenie PRL mocne już nie było. Do dzisiaj pokutuje model inteligencji pozbawionej charakteru i skrajnie nihilistycznej. To efekt rosyjskiej pedagogiki. Jednak dzisiaj Moskwa budująca na nowo podstawy imperialności spotyka się z przeciwnikiem dużo bardziej od niej bezwzględnym: z wolnym rynkiem.
Putin stworzył swoją siłę, opierając się na przejęciu kontroli nad przedsiębiorstwami gazowymi i naftowymi. Moskwa jak może, ukrywa problemy Gazpromu. Są one w tej chwili ogromne. Nie da się wykluczyć, że realny koszt wydobycia gazu w Rosji daleko przekracza jego cenę rynkową. Wprawdzie Polacy i niektóre państwa ościenne Rosji płacą wielokrotnie więcej za gaz niż Amerykanie, więcej nawet niż mieszkańcy Europy Zachodniej. Jednak ceny gazu idą mocno w dół. Ostatnio zaczęły spadać też ceny ropy. Po boomie łupków gazowych czeka nas boom roponośny. Cena ropy za baryłkę już spadła poniżej magicznej granicy 100 dol. Spadek o kolejne 20–30 proc. doprowadzi do tego, że wielki eksporter ropy, Moskwa, straci klientów. Rosjanie wiele mówią o potrzebie reform. Za rok reformy te zostaną wymuszone przez kryzys finansowy. Wtedy Kreml przekona się, że pałki policyjne nie przywrócą spokoju. W poważnym kłopocie znajdą się jego zagraniczni poplecznicy. Rosja szybciej sprzeda swoją agenturę, niż poświęci kogoś z centrum władzy. Wkrótce owo centrum stanie się głównie skansenem. To kwestia najbliższych lat.
Źródło:
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Tomasz Sakiewicz