Jedno zastanawia: pani Hartwich musi świetnie zdawać sobie sprawę z tego, że wraz ze swoim synem Kubą, obecnie toruńskim radnym z ramienia KO, zadała się politycznie z ludźmi, których społeczna wrażliwość jest wątpliwa. Nie sądzę, by zapomniała, że gdy protestowała pod Sejmem w czasach rządów Platformy, nikogo nie obchodziła – z liberalnymi mediami na czele, które za PiS zrobiły z niej gwiazdę. To mało prawdopodobne, ale ciekawe byłoby zobaczyć ją kiedyś, jak wychodzi do protestujących osób z niepełnosprawnościami jako reprezentantka lumpenliberalnego establishmentu. W środowisku opiekunów również się o tym dyskutuje.