Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Przetrzymywali telefon prezydenta

Przez trzy dni po katastrofie telefon prof.

Przez trzy dni po katastrofie telefon prof. Lecha Kaczyńskiego (505 114 114) pozostawał w rękach Rosjan – wynika z dokumentów, do których dotarła „Gazeta Polska Codziennie”.

„Z wyciągu wydania przedmiotów (dokumentów) wynika, że telefon komórkowy z oznakami deformacji termicznej w pakiecie plastikowym nr 10 koloru szarego w postaci nienaruszonej odebrano od strony rosyjskiej w dniu 13.04.2010 r.” – czytamy w uzasadnieniu odmowy wszczęcia dochodzenia ws. kradzieży impulsów telefonicznych z telefonu prezydenta Kaczyńskiego, wydanym przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie.

Wczoraj Prokuratura Apelacyjna w Warszawie uznała jednak, że decyzja o odmowie wszczęcia dochodzenia przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie była błędna i zadecydowała, że postępowanie zostanie wznowione. Śledczy sprawdzą m.in., kto tuż po katastrofie włamał się do telefonu użytkowanego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego (właścicielem była Kancelaria Prezydenta) i kiedy rzeczywiście doszło do zniszczenia aparatu.

Kilka dni temu ujawniliśmy, że telefon użytkowany przez prezydenta Kaczyńskiego był spalony – całkowicie stopiła się górna część telefonu i nie można go było otworzyć. Do Polski trafił, przekazany przez Rosjan, wraz z innym sprzętem elektronicznym z pokładu Tu-154M bez opisu, do kogo należał, ale z informacją, w którym sektorze został odnaleziony.

W dniu katastrofy, a także dzień później, ktoś trzykrotnie łączył się z pocztą tego telefonu.

„Nasz Dziennik” ujawnił, że postępowanie w tej sprawie zostało umorzone. Jak wynika z uzasadnienia tego umorzenia, do którego dotarła „Gazeta Polska Codziennie”, prokurator Grzegorz Kiec podjął taką decyzję na podstawie dokumentów przekazanych mu z prokuratury wojskowej. Jednoznacznie wynikało z nich, że postępowanie należy prowadzić w sprawie kradzieży impulsów telefonicznych.

Informacja na ten temat znajduje się w piśmie z 7 listopada 2011 r., w którym m.in. czytamy, że decyzję o wyłączeniu ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej materiałów dotyczących telefonu i przekazaniu ich do cywilnej prokuratury podjął kpt. Andrzej Wicherski z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Z dokumentów, do których dotarliśmy, wynika, że łączenie się po katastrofie z pocztą głosową telefonu prezydenta Kaczyńskiego o nr.  505 114 114 nie było przypadkowe.
„Zdaniem pracownika PTK Centertel te trzy połączenia były rezultatem działania posiadacza telefonu. Nie były to samoczynne działania ani telefonu, ani systemu”– czytamy w wyciągu z opinii Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Sprawa telefonu prezydenta Lecha Kaczyńskiego miała być rozpatrywana wczoraj na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. Posiedzenie zostało odwołane – zaproszone rodziny ofiar smoleńskiej katastrofy nie zostały wpuszczone do Sejmu.


 



Źródło:

Dorota Kania