Dwanaście lat temu ukazała się w Polsce głośna książka amerykańskiego historyka Thomasa Franka zatytułowana „Co z tym Kansas?”. Autor wyjaśniał w niej, dlaczego liberałowie w USA stracili zaufanie znacznej części Amerykanów, także spośród niższej klasy średniej, czyli lepiej zarabiających robotników, drobnych przedsiębiorców, ciężko pracujących ludzi z amerykańskich przedmieść.
Frank pokazał przede wszystkim tamtejszy liberalno-lewicowy egoizm, zapatrzenie we własny interes amerykańskiego establishmentu. Jak się wydaje, w Polsce lewica i liberałowie niczego się z tej modnej swego czasu książki nie nauczyli. Prawo i Sprawiedliwość lepiej rozumie aspiracje niemałej części zapracowanego społeczeństwa, którą liberałowie mają za nic niewartą, roszczeniową i leniwą masę.
Totalni nic nie rozumieją z Polski B, więc nie potrafią podjąć rzeczowej dyskusji. PiS wie, że mówi do zapracowanych, zaradnych, ale często zbyt mało zarabiających ludzi. Wsparcie finansowe, zupełnie słusznie, rząd przedstawia jako inwestycję. Inwestycję, która opłaci się dzieciom, emerytom, rodzinom, ale też całemu społeczeństwu i państwu.