Zbrodniarze i oprawcy z aparatu bezpieczeństwa PRL mają się bardzo dobrze, w przeciwieństwie do ich ofiar. Katów nie dotknęły żadne rozliczenia – jeśli nawet tracili pracę w bezpiece i sądownictwie, to czekało ich miękkie lądowanie w innych instytucjach. Sztandarowym przykładem jest Stefan Michnik, przyrodni brat redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”.
Mieszkającemu obecnie w Szwecji zbrodniarzowi stalinowskiemu nie stała się żadna krzywda w PRL. Nigdy nie odpowiedział za wyroki śmierci, które wydawał, a które były jawnym pogwałceniem prawa. Kilka dni temu sąd Rejonowy w Göteborgu nie wyraził zgody na wydanie Michnika polskim władzom. Powodem odmowy jest przedawnienie zarzucanych mu czynów oraz jego szwedzkie obywatelstwo. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział, że polskie państwo nadal będzie ubiegało się o ekstradycję Stefana Michnika. Czyny, które popełnił, były zbrodnią przeciwko ludzkości nieulegającą przedawnieniu. Aktywnie uczestniczył w systemie, którego celem była zagłada polskich elit – i za to powinien być osądzony. Polskie państwo jest to winne ofiarom Stefana Michnika.