Minęła połowa kadencji prezydenta Donalda Trumpa. Przywódca Stanów Zjednoczonych budzi kontrowersje. Jedni doceniają agresywną politykę i walkę o ideały, oponenci zarzucają mu doprowadzenie kraju do kryzysu. Jaka jest w tym wszystkim rola Polski?
Trump został zaprzysiężony 20 stycznia 2017 roku. Od tamego czasu konsekwentnie wprowadza w życie swoje obietnice wyborcze. Dwa minione lata były znaczące nie tylko dla polityki samych Stanów, ale także tej zagranicznej.
- Razem budujemy bezpieczną, silną i dumną Amerykę
– tak podsumował w oświadczeniu swój dotychczasowy urząd.
Krajowe sukcesy głowy państwa to przede wszystkim zmniejszenie bezrobocia, wzrost gospodarczy i działania imigracyjne. Domek z kart burzy jednak trwający obecnie shutdown, którego powodem jest wewnętrzny konflikt o budowę muru z Meksykiem. Biały Dom podkreśla, że trwają próby porozumienia.
W ciągu ostatnich 24 miesięcy zmieniła się też polityka zagraniczna. Za Trumpa USA m.in. wycofało swoje wojska z Syrii, zwiększyło siły w walce z Państwem Islamskim, a także rozpoczęło negocjowanie warunków celnych z Chinami.
W tym czasie zacieśniła się też współpraca Stanów z Polską, mimo, że nie zawsze była to relacja bezkonfliktowa. Pojawiły się dyplomatyczne spory o IPN i dyskusje na temat zniesienia wiz, ale chwilową niezgodę udało się zażegnać.
Amerykanie dofinansowali obecność wojsk i poparli protest wobec budowy gazociągu Nord Stream 2, z kolei Polacy zakupili amerykański sprzęt zbrojeniowy i zgodzili się na import gazu LNG. Sojusz trwa i świat polityki zastanawia się, co przyniosą kolejne dwa lata.