Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Znany niemiecki dziennikarz fałszował teksty. Rozmówców zmyślił, fakty też!

Takiego skandalu w niemieckiej prasie nie było od lat. W mediach na całym świecie zawrzało, gdy na jaw wyszły powody zwolnienia z redakcji „Der Spiegel” jednego z najczęściej nagradzanych niemieckich dziennikarzy Claasa Relotiusa. Okazało się, że miał on... fałszować własne teksty, zmyślać rozmówców, a nawet opisywać rzekome fakty, które również zmyślał.

zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne
darf_nicht_mehr_hochladen; pixabay.com / Creative Commons CC0

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że niecałe trzy tygodnie temu Claas Relotius otrzymał nagrodę za najlepszy reportaż German Reporter Award 2018. Teraz okazało się jednak, że kilkanaście materiałów 33-letniego dziennikarza zostało przez niego sfałszowanych. Mężczyzna miał manipulować zawartością materiałów, wymyślał rozmówców oraz fakty. Doniesienia na ten temat potwierdza „Der Spiegel”. Z ok. 60 tekstów napisanych przez Relotiusa od 2011 r. dla „Spiegla” co najmniej 14 zostało fabrykowanych. Niemiecki tygodnik określił tę sytuację jako punkt krytyczny w swojej 70-letniej historii.

Jest to z pewnością największy skandal od czasu, gdy w kwietniu 1983 r. tygodnik „Stern” opublikował sfałszowane dzienniki Hitlera, które następnie przedrukowały inne gazety, m.in. „Paris Match” i „The Sunday Times”.
- zauważa w rozmowie z „Codzienną” Anna Przybyll z Zakładu Studiów nad Niemcami ISP PAN.

Na trop nieuczciwego dziennikarza trafił jego kolega redakcyjny, z którym współpracował nad artykułem „Jaeger’s Border”, który ukazał się w ubiegłym miesiącu. Historia opowiadała o amerykańskiej grupie mścicieli patrolującej granicę między Stanami Zjednoczonymi a Meksykiem. Dziennikarzowi udało się dotrzeć do dwóch osób, z którymi rzekomo miał rozmawiać Claas Relotius. Okazało się, że 33-letni dziennikarz nigdy z nimi nie rozmawiał. Kolejne fałszerstwa dotyczyły artykułów o Jemeńczyku, który miał być więziony w bazie Guantanamo Bay, oraz zawodniku futbolu amerykańskiego Colinie Kaepernicku, a także o rzekomej egzekucji w Teksasie i rzekomych rasistowskich znakach w Minnesocie.

Pod wpływem zebranych dowodów świadczących przeciwko nieuczciwej działalności Relotiusa ten przyznał się do oszukiwania w części swoich artykułów. Były już dziennikarz „Der Spiegel” twierdzi, że decydował się na fałszowanie tekstów, ponieważ... bał się porażki.

Presja rosła w miarę zdobywania kolejnych nagród.
- próbuje się tłumaczyć Claas Relotius.

W erze fake newsów i schyłku prasy ujawnienie takiego skandalu w najbardziej szanowanym niemieckim tygodniku opinii mocno podważy reputację mediów i wpłynie na zmniejszenie zaufania do nich.
- ocenia Anna Przybyll.

Jej zdaniem sytuacja może też negatywnie rzutować na wyniki finansowe wydawnictwa.

Spowoduje to pewnie dalsze spadki sprzedaży i tak wciąż malejących nakładów mediów drukowanych oraz niechęć do płacenia za wysokiej jakości teksty w internecie.
- dodaje ekspert ISP PAN.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#prasa #Niemcy #Der Spiegel #fake news #Claas Relotius

Paweł Kryszczak