The Berlin Pulse to tytuł badań społecznych przeprowadzonych w Niemczech. Obywatele tego kraju byli pytani o tematy związane z polityką zagraniczną. Tak, tak – nie mogło zabraknąć sprawy łamania praworządności w Polsce. Wszak potomkowie wyborców Adolfa Hitlera są szczególnie wrażliwi na kwestię przestrzegania prawa. Aż 3/4 z nich uważa, że – i tu cytat – ich kraj powinien zadbać o to, aby takie państwa (czyli my i Węgry) dotknęły sankcje, np. poprzez zmniejszenie środków finansowych otrzymywanych z budżetu UE. Jednym słowem, nasi zachodni sąsiedzi nie są w stanie zdzierżyć tego, co się u nas wyrabia – poruszeni wezwaniem europosła Lewandowskiego o tym, że w Warszawie jest gorzej niż w Aleppo, czy wynurzeniami europosłanki Róży Thun o brunatnej Warszawie – chcą dla nas sankcji.
Z przytoczonych przed chwilą badań – a cytuję je za „Dziennikiem Gazetą Prawną” – wynika, iż miłujący wolność, kulturę i tolerancję naród niemiecki marzy o pogłębieniu relacji z Rosją! Wszak tam, pod demokratycznym okiem Władimira Putina, praworządność rozkwita. Niemal tylu samo Niemców, którzy chcą karać Polskę, domaga się zacieśnienia współpracy z postsowieckim państwem, które od kilku lat dzień w dzień morduje, kaleczy, porywa ludzi na Ukrainie. Himalaje hipokryzji. To prawda, ale przede wszystkim jasny dowód na to, iż w karaniu Polski nie chodzi o żadną praworządność, obronę wolności itp. Domaganie się jeszcze większego zbliżenia z Moskwą pokazuje, że Niemcy mają w nosie takie błahostki jak demokracja – w FR jest jej jak na lekarstwo i im to nie przeszkadza. Chcą karać Polskę za obniżenie wieku emerytalnego sędziów, choć jest oczywiste dla każdego, iż w najmniejszy sposób nie ogranicza to wolności – wręcz odwrotnie: w arcyłagodny sposób eliminuje z wymiaru sprawiedliwości ludzi, którzy jeszcze 30 lat temu łamali prawa człowieka, mając w kieszeni legitymację partii totalitarnej. Czy nie dzieję się tak dlatego, że w niemieckiej kulturze – pod wierzchnią warstwą pozorów otwartości i demokracji – ciągle bardzo silna jest skłonność szukania łączności z kulturami, które ponad wolność stawiają siłę? Jedna sprawa zdaje się poza dyskusją – w niemieckim społeczeństwie niezwykle silny jest antypolonizm. Podobnie zresztą jak antysemityzm, bo wbrew deklaracjom sympatii do Izraela, w Niemczech bez ochrony policji nie może odbyć się żadne żydowskie święto. I być może jest tak, iż te dwie niechęci – do Polaków i do Żydów – nie zniknęły wraz z upadkiem III Rzeszy.
Wyniki The Berlin Pulse powinno wziąć sobie do serca całe środowisko totalnej opozycji i mieć w tyle głowy, że każdy ich pokaz hejtu wobec państwa polskiego może przyczyniać się do wzrostu nienawiści wobec Polaków u ludzi, których ogromna część to potomkowie oprawców z czasów II wojny światowej.