Truizmem jest opowiadać, że moda i świat showbiznesu wystartował w szaleńczym pędzie za młodością. Większość z nas z pogardą traktuje wyścig w konkursie o bycie piękną. Tymczasem Anna Popek przypomina nam o lekko już zakurzonej kategorii: dama.
Anna Popek posiada wyjątkowy dar narracji. Stykając się z jej poprzednimi publikacjami, zawsze zamykając książkę, odchodziłam zadowolona. Sięgnęłam więc z zaciekawieniem do „Piękna pięćdziesiątka. Jak wyglądać 10 lat młodziej”. Znów się nie zawiodłam, co więcej – po raz pierwszy zetknęłam się z racjonalnym pojmowaniem urody.
Nic złego
O modzie pisze się dużo. Bardzo, bardzo dużo. Kobiety stale atakowane są bodźcami, które mają je stymulować do dbania o siebie i podążania w kierunku wiecznej młodości. To powszechny trend, który ma swoje źródło w naturze płci pięknej. Anna Popek wcale nie lekceważy trendu, ale wyciąga z niego to, co najlepsze i racjonalne. Nie ma bowiem nic złego w pragnieniu pozostawania piękną, dobrze ubraną i szczupłą. W swojej książce wykazuje jednak inne motywacje, które prowadzą do tego samego celu.
Moda biblijna
„Piękna pięćdziesiątka” daje w subtelny sposób do zrozumienia, że o siebie trzeba dbać. Robić to jednak należy z rozsądkiem i nie na ślepo. Najważniejsze jest bowiem własne dobre samopoczucie, bo jak sama pisze – ciągle zła mina zaowocuje w przyszłości opadniętymi kącikami ust od wiecznego grymasu. Tego zaś nie poprawi żadna dieta ani krem. Anna Popek zdradza nam, jak sama dba o to, aby dobry humor jej nie opuszczał, okraszając opowieść anegdotami oraz nawiązaniami…biblijnymi! W jednym z rozdziałów przywołuje starotestamentową postać Judyty. Była ona przebiegłą i piękną wdową, która używając swojego wdzięku i właściwego stroju zabiła wodza wojsk nieprzyjacielskich – Holofernesa. Ucięła mu głowę po tym, jak go upiła. Historia ta ma uświadomić nam, że dobór odpowiedniego stroju to nic zdrożnego. Kobieta ubrana właściwie do swojej urody to podwójna przyjemność – dla świata i dla niej samej.
Autopsja
Czytając dalej, dowiadujemy się więcej o tym, jak dobierać stroje. Jak rozbudzać swoją kobiecość, radzić sobie ze stresem i zazdrością, a także jak rozniecić w sobie radość życia. Wszystko to zaś nie jest głupią gadką współczesnych poradników. Anna Popek dzieli się z czytelnikami swoimi przeżyciami, czyniąc tym samym swoje rady wiarygodnymi. Urzeka mnie prostota, z jaką opisuje swoje zmagania i wypracowane na ich podstawie rozwiązania. Są one naturalne i normalne, takie, z jakimi zmaga się normalna kobieta. Bo w swojej narracji spotykamy Annę, koleżankę z klatki obok, a nie Annę Popek, dziennikarkę i prezenterkę. Fakt, że udało się osiągnąć ten efekt w „Pięknej pięćdziesiątce”, jest wyrazem głębokiego przemyślenia tematu, jak i wyjątkowego kunsztu narracyjnego.
Każda z nas
Podsumowując ten poradnik, można rzec, że jego produktem finalnym jest nakierowanie czytelniczki na kurs w kierunku stania się … damą. Określenie to powoli ginie w natłoku sztucznych i wyzywających postaw. Tymczasem Anna Popek stara się przywrócić mu jego miejsce i godność. Nie ma bowiem większej przyjemności, jak spotkać kobietę pełną klasy i uroku. A stać się nią może każda.