Agnieszka Holland przed II turą wyborów samorządowych trzymała kciuki za klęskę „dzieci smoleńskich”. Bojowniczka o wolność i konstytucję do palety swych postulatów dołożyła tym samym kolejny – wyeliminowanie z życia publicznego osób, których rodzic zmarł w okolicznościach, jakie jej źle się kojarzą. Nie wiemy, czy taka eliminacja miałaby dotyczyć wszelkich funkcji społecznych, czy też autorka pomysłu przewiduje dla nich jakąś sferę, w której mogliby funkcjonować. Być może będą kolejne uściślenia. Przyznam jednak, iż w gruncie rzeczy niespecjalnie oburza mnie to wyznanie reżyserki, bo jest ono po prostu kolejną odsłoną niewyobrażalnego wręcz zakłamania podawanego opinii publicznej jako troska osoby światowej o stan polskiej demokracji. Agnieszka Holland w swoich odezwach przekroczyła wszelkie granice zwyczajnej przyzwoitości. I być może dobrze, że w sposób coraz bardziej nieludzki odsłania swe prawdziwe intencje. A one są po prostu odrażające. W publicystycznej aktywności tej kobiety widać wszystkie najbardziej nienawistne i antyhumanistyczne elementy propagandy komunistycznej w jej najczarniejszym wydaniu z czasów stalinowskich. Wówczas eliminacja była podstawowym celem działania elit prosowieckich w Polsce – służbie w ochronie władzy komunistów nad Polską. Zresztą pani Holland wie to dużo lepiej od przeciętnego współczesnego Polaka. Jej ojciec w pewnym okresie swego życia wręcz specjalizował się w nawoływaniu do eliminowania – dzieci ofiar zbrodni sowieckich won ze studiów, dzieci żołnierzy Armii Krajowej też won, nawet dzieci przedwojennych policjantów miały być pozbawione prawa do edukacji. Agnieszka Holland nawołuje, by to „won” dotyczyło dziś na przykład dzieci tych, którzy stracili życie, reprezentując Rzeczpospolitą. Czy wyobrażają sobie Państwo, co trzeba mieć w głowie, by atakować ludzi za to, że stracili rodziców? Jak prymitywnym człowiekiem trzeba być, by stygmatyzować ich okolicznościami śmierci ojców? By w ten sposób starać się obudzić w innych niechęć do nich?
Wszystkim osobom publicznym, które na różnych etapach swej aktywności korzystały z poparcia Agnieszki Holland, powinno być teraz bardzo, ale to bardzo wstyd. A sama trybunka nienawiści – zniknąć z przestrzeni publicznej.