Poseł Adam Andruszkiewicz nie ma wątpliwości, że tzw. "taśmy Onetu" to cios wymierzony w rząd. "Taśma-kapiszon" - tak mówi o nagraniach opublikowanych przez portal Onet. Twierdzi, że ich celem jest zasiewanie wątpliwości w społeczeństwie, jak również w szeregach PiS.
Niezalezna.pl: Jak ocenia Pan nową grę taśmami?
Adam Andruszkiewicz: Po pierwsze - to jest gra na doprowadzenie do dymisji rządu i maksymalne osłabienie Prawa i Sprawiedliwości przed wyborami. Na tych taśmach nie ma nic, co mogłoby to spowodować, jednak już samo mówienie o nich przez Onet i przez inne obce media w Polsce wprowadza atmosferę niepewności. To jest gra na obniżenie prestiżu premiera Morawieckiego, który dzisiaj jest twarzą Prawa i Sprawiedliwości w kampanii samorządowej. Ta gra taśmami miała wydatnie pomóc utrzymać Platformie i PSL-owi władzę w sejmikach, czyli de facto prawie w całym kraju. Po drugie ma też to wymiar wewnątrzpartyjny, żeby namieszać w szeregach Prawa i Sprawiedliwości poprzez takie rozdmuchiwanie, że jest jeszcze jakaś taśma, która nadal może zaszkodzić.
Co jednak, gdyby takie nagranie było?
Sądzę, że gdyby owa nieznana taśma rzeczywiście istniała, to zostałaby już ujawniona, bo jest to moment najwłaściwszy dla wrogów i Prawa i Sprawiedliwości, żeby przerwać ten marsz po zwycięstwo PiS-u. Skoro jednak to nie zostało zrobione, to moim zdaniem tej taśmy nie ma, albo nie ma na niej - o ile gdzieś w ogóle jest - nic takiego, co mogłoby spowodować klęskę wyborczą rządzącej partii. To jest straszak i kapiszon, i obawiam się, że będzie tak wykorzystywane jak kiedyś, gdy lewackie media rozpuszczały fake newsa o tym, że była rozmowa prezesa Kaczyńskiego z prezydentem Lechem Kaczyńskim, gdzie prezes rzekomo miał wywierać jakieś naciski. Ale nikt tej rozmowy nie słyszał, jednak miała ona spowodować zamęt, tak jak obecna ,,afera-kapiszon''.
Jak widać taśmy-kapiszony też są szkodliwe, bo służą choćby zasiewaniu wątpliwości w różnych szeregach - i w partii, i w elektoracie.
Owszem. Ale podszedłbym też do tej sprawy szerzej, geopolitycznie, dlatego że polityka gospodarcza premiera Morawieckiego dąży do wzmocnienia Polski na arenie międzynarodowej, choćby przez budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego - co będzie konkurencyjne dla portu lotniczego pod Berlinem. Obalenie rządów Prawa i Sprawiedliwości spowodowałoby, że CPK zostałby zablokowany, co forsował między innymi Rafał Trzaskowski - że pieniądze Polaków szłyby właśnie do Niemiec, a nie zostawałyby w Polsce.
Co ciekawe - podobno Donalda Tuska nie ma nigdzie na taśmach i nigdy nie bywał w miejscach, gdzie trwało nagrywanie. Czy był tak ostrożny, czy też mógł się czegoś spodziewać ?
Donald Tusk znany z tego, że jest wybitnym manipulatorem i doskonale potrafi manipulować także swoim otoczeniem - jest znany z tego, że jest przebiegłym i cwanym politykiem. Być może ta hipoteza, którą pani stawia może mieć jakieś odzwierciedlenie w faktach, bo on wyszedł z tej afery taśmowej z czystymi rękoma - więc jest to na pewno bardzo ciekawe. Jednak temu przeczyłoby to, że afera taśmowa gruchnęła tuż przed wyborami 2015 r., a to zaszkodziło Platformie Obywatelskiej… A więc wynikałoby z tego, że z kuluarów Donald Tusk wykańczał swoich przeciwników wewnętrznych z Platformy - to tym bardziej pokazuje, jaki to jest człowiek bezwzględny.
Czy jest teraz wygranym? Przecież piastuje świetnie płatne stanowisko
To akurat dostał w nagrodę od swoich niemieckich patronów za to, że wykonywał ich polecenia będąc premierem w Polsce.