Znaczenie wizji rozwoju Warszawy przedstawionej przez Patryka Jakiego wykracza poza treść samej propozycji, która dopiero powinna być przedmiotem merytorycznej debaty. Po raz pierwszy od czasów prezydenta Stefana Starzyńskiego pojawił się polityk, który miał odwagę złożyć warszawiakom propozycję, jak ma wyglądać ich miasto za lat 30, jakie mają być kierunki jego rozwoju i źródła bogactwa, by było wspanialsze i piękniejsze od innych metropolii na świecie.
Już samo to, że taka oferta padła, podnosi o kilka pięter standardy debaty polityki miejskiej, która do tej pory była mało fascynująca – głównie dlatego, że koncentrowała się na doraźnych, choć ważnych kwestiach, ale które przecież winny dopiero wynikać z ogólnej wizji. Ten nowy standard z czasem zapewne stanie się dobrą normą także w innych miastach i zmusi do dostosowania się do niej konkurencji politycznej. W końcu słowo „polityka” z początku oznaczało rozumną troskę o dobro miasta (z greckiego – polis). Choćby z racji swej historii Warszawa zasługuje na ambitne projekty, a jej mieszkańcy – na to, by ich polis stało się „wielką Warszawą przyszłości” z marzeń Starzyńskiego.