Od początku było jasne, że postawienie Jerzego Millera na czele komisji badającej katastrofę smoleńską podważa wiarygodność całego śledztwa. To jemu podlegało Biuro Ochrony Rządu, które dopuściło się rażących zaniedbań w czasie wizyty prezydenta w Smoleńsku.
Miller wraz z szefem BOR gen. Marianem Janickim powinien dzisiaj tłumaczyć się w prokuraturze z działań podległych im służb. Jedynym sposobem uniknięcia odpowiedzialności było znalezienie winnego spoza własnego grona.
Padło na gen. Andrzeja Błasika, który już nie żył i nie mógł się bronić. Dla uprawdopodobnienia wersji odpowiedzialności generała potrzebne były dowody, których dostarczyli Millerowi Rosjanie. Ile kosztuje taka przysługa? Cena zapewne bywa różna i być może jeszcze nie została do końca zapłacona. Jedno jest natomiast pewne: Rosjanie na pewno nie chcieli, by to ich obciążono winą za katastrofę smoleńską. Było to możliwe tylko wtedy, gdy najistotniejsze dowody nie zostaną zbadane lub gdy dla dobra sprawy usłyszy się głosy, których nie ma. Tak więc Miller oczyścił Rosjan, a Rosjanie Millera.
Źródło:
Tomasz Sakiewicz