Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Kim jest ksiądz Jegierski? - "as w rękawie" Gawłowskiego. O co chodziło z kasą z Panamy?

Stanisław Gawłowski rozpoczął desperacką obronę - strach musi być wielki, skoro skorzystał z "rewelacji" księdza Tomasza Jegierskiego, który dzisiaj nawet pojawił się w Sejmie. Tymczasem informacje nie są nowe, także postać nowego sprzymierzeńca polityka Platformy Obywatelskiej była opisywana na łamach "Gazety Polskiej".

Lukasz Szelemiej/Gazeta Polska

W związku z dzisiejszymi wydarzeniami w Sejmie i oszczerstwami jakie padły z mównicy, przypominamy tekst Wojciecha Muchy, który został opublikowany na łamach "Gazety Polskiej" na początku lutego tego roku.

CZYTAJ WIĘCEJ: Gawłowski pozostał na wolności. I w obrzydliwy sposób atakuje ojca premiera - posłużył się paszkwilem


Kariera księdza Tomasza. Nasze śledztwo

W Iraku ksiądz Tomasz Jegierski przekonywał walczących z ISIS Peszmergów, że „załatwi im broń od Antoniego Macierewicza”. W Polsce oskarża premiera Morawieckiego i jego ojca, marszałka seniora, o wyłudzenie i udział w karuzeli finansowej. Z kolei w dalekiej Panamie władze wciąż czekają, aż duchowny rozliczy się z ćwierć miliona dolarów, które dostał „na piękne oczy” od tamtejszego prezydenta.


Ksiądz Tomasz Jegierski bryluje na prawicy za sprawą medialnych wypowiedzi i wystąpień na spotkaniach m.in. w towarzystwie Witolda Gadowskiego, Tomasza Terlikowskiego czy Jana Pospieszalskiego. Był gościem klubów „Gazety Polskiej” oraz „Przystanku Niepodległość”, gdzie zachwyconej publice opowiadał, że z uchodźcami trzeba walczyć „jak Jan III Sobieski”.

Na froncie bezpieczeństwa


Początki działalności duchownego są owiane tajemnicą. Przyjechał z Kanady, z Archidiecezji św. Bonifacego w miejscowości Winnipeg. – Nie należę do hierarchii polskiej, co daje mi swobodę działania. Pewnie byście mnie nie oglądali, gdyby było inaczej – mówił tajemniczo w czerwcu ubiegłego roku. Chwalił się przy tym błogosławieństwem, jakie miał otrzymać od abp. Marka Jędraszewskiego „na wszystkie działania na froncie bezpieczeństwa Polski”. Opowiadał, jak kupił licencję do filmu „5 dni wojny” o rosyjskiej agresji na Gruzję. Film w 2012 r. był wyświetlany w polskich kinach. W ciągu ostatnich dwóch lat TVP wyemitowała go aż 10 razy, kupiwszy wcześniej licencję od firmy księdza – VEVO sp. z o.o.


„Gazeta Polska” zainteresowała się działalnością księdza Jegierskiego, ponieważ twierdzi, że w 2013 r. pożyczył Kornelowi Morawieckiemu 96 tys. zł z dotacji, jaką na działalność jego Fundacji „SOS dla Życia” przekazał w grudniu 2012 r. Bank Zachodni WBK, którego prezesem był wówczas… Mateusz Morawiecki. Duchowny sugeruje, że cała sprawa mogła być „sposobem wyprowadzania przez Morawieckich pieniędzy z BZ WBK”. Na „pokwitowaniu”, które przedstawia jako dowód, brak jednak szczegółów. Podpis marszałka seniora umieszczony jest na dole kartki, a nie bezpośrednio pod tekstem „pokwitowania”.


Ksiądz Jegierski twierdzi, że fakt pożyczki był odnotowany w sprawozdaniach fundacji. Sprawdziliśmy. W Sądzie w Rzeszowie brak takich sprawozdań. Fundacja nie składa ich do KRS ani nie publikuje ich na swojej stronie internetowej. Poproszony przez nas o udostępnienie dokumentów ksiądz zaczął straszyć… Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jednocześnie na Twitterze grzmiał: „Wydawało się, że okres skutecznego uciszania księży się skończył. Czy p. Kornel Morawiecki i Solidarność Walcząca podtrzymuje tę tradycję uciszania księży?”. Ten styl „moralnego szantażu” jest u ks. Jegierskiego charakterystyczny. Równocześnie duchowny utrzymuje, że w grudniu ubiegłego roku nachodziły go osoby, by go zastraszyć, i że zgłosił sprawę na policję. Sprawdziliśmy. Rzeszowska policja zaprzecza, by podejmowała interwencję w Fundacji „SOS dla Życia” – napisał do nas nadkom. Adam Szeląg z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.


Ksiądz Jegierski grozi, że jeśli nie otrzyma „zwrotu pożyczki”, zainteresuje sprawą media. I „jako obywatel kanadyjski” nie zawaha się poinformować o pożyczce… „kanadyjskich władz, mediów na całym świecie” oraz „prokuratury, Urzędu Skarbowego, KNF, ABW i NIK”.

– Zdaję sobie sprawę, że nagłośnienie medialne tej sprawy mogłyby zaszkodzić premierowi, rządowi i Dobrej Zmianie. Dla opozycji byłaby to woda na młyn – czytamy w korespondencji księdza z KPRM, do której dotarliśmy.

Sam Kornel Morawiecki twierdzi, że nie brał od duchownego pieniędzy. – Niestety, obawiam się, że mamy do czynienia z oszustwem. Skierowałem sprawę do organów ścigania i wierzę, że wyjaśni się, kto za tym wszystkim stoi – mówi nam marszałek senior.

Panamskie pieniądze


Zgłosiło się do nas wiele osób z informacjami na temat działalności księdza Tomasza Jegierskiego i jego fundacji. Po żmudnym śledztwie dziennikarskim publikujemy sensacyjne wyniki, rzucające cień nie tylko na duchownego, lecz także na łatwowierność najważniejszych osób w Polsce i poza nią.


Trzon działalności księdza stanowi Fundacja „SOS dla Życia”, którą prowadzi od 2012 r. – Nie jest organizacją pożytku publicznego, więc jest prywatna – przekonuje ks. Jegierski. Fundacja organizowała pomoc humanitarną m.in. dla ofiar wojny w irackim Kurdystanie i w Jordanii. Zorganizowano w sumie dziewięć transportów. W dwóch z nich (wrzesień i listopad 2016 r.) pomocy udzielił prezydent Panamy, Juan Carlos Varela. I tu sprawa robi się wyjątkowo tajemnicza.


Jak ustaliliśmy, ksiądz Jegierski poznał panamskiego prezydenta w Krakowie, gdzie ten przebywał z okazji Światowych Dni Młodzieży w 2016 r. Zostało wtedy ogłoszone, że Panama będzie kolejnym miejscem, gdzie odbędą się ŚDM. Powołując się na swoje rozległe znajomości w polskiej polityce, ksiądz Jegierski w jednym z krakowskich hoteli tak oczarował panamskiego prezydenta, że ten lekką ręką rozdysponował ze specjalnego funduszu rządu Republiki Panamy „Panama Coopera” aż 250 tys. dolarów dla rzeszowskiej fundacji.


Sprawy potoczyły się szybko. 30 sierpnia 2016 r. z konta Ambasady Republiki Panamy w Polsce pieniądze „w imieniu Rządu Republiki Panamy” trafiły na konto fundacji. Z naszych informacji wynika, że ta potężna kwota niemal rozpłynęła się w powietrzu. – Pan Ambasador prosił [księdza Tomasza – przyp. red.] o szczegółowy raport z wydatkowania przekazanych pieniędzy, niestety nigdy go nie otrzymał – mówi „Gazecie Polskiej” Aleksandra Mackiewicz z Ambasady Panamy w Polsce.


We wrześniu 2016 r. do Kurdystanu poleciały zaledwie dwie palety mleka w proszku z nalepkami „Panama Coopera”, które dostarczył na miejsce będący w dyspozycji MON samolot transportowy Herkules. – Gdy otworzyła się klapa od samolotu, opadły nam szczęki. Przecież sam transport tych palet musiał więcej kosztować – mówi mi jeden z dziennikarzy, których ksiądz Jegierski zaprosił ze sobą do irackiego Irbil. Ile kosztował transport? Nie wiadomo. MON nie odpowiedział na nasze pytania.

Ksiądz zawalczy z ISIS


Ale wróćmy do Kurdystanu, bo zachowanie księdza tam na miejscu mówi sporo o nim samym. Duchowny rozdawał ustawionym w kolejce dzieciom po jednej puszce mleka, udzielając błogosławieństwa i nakładając chorym dłonie na głowę. Przekonywał Kurdów o licznych kontaktach i możliwościach. Jedną z kobiet zapewniał, że jej chora na serce córka otrzyma w Polsce pomoc. – O wszystkim zapomniał zaraz po powrocie – mówią ludzie znający sprawę. 22-letnia Howida pomocy dotąd się nie doczekała, a jej matka Hanaa wielokrotnie dopytywała o „polskiego kapłana, który obiecywał leczenie w dalekim kraju”. To nie koniec. W czasie wyprawy do Kurdystanu ksiądz Jegierski opowiadał synowi Masuda Barzaniego, prezydenta rządu kurdyjskiego w północnym Iraku, że „zna się z polskim ministrem obrony” (wówczas był nim Antoni Macierewicz) i że gotów jest „załatwić z Polski uzbrojenie do walki z Państwem Islamskim”. – Mówił to do Peszmergów, którzy walczą z ISIS każdego dnia. To było coś nieprawdopodobnego – wspominają osoby obecnie wówczas przy tej rozmowie. Ponadto ksiądz złożył kurdyjskiej starszyźnie obietnicę budowy kin, centrum handlowego i remontu szpitala (to samo opowiada na spotkaniach w Polsce). Wyprawa do Kurdystanu okazała się niewypałem. Telewizja Polska zrezygnowała z relacji. To rozjuszyło księdza, który wysłał na Woronicza pismo, w którym… domaga się zwrotu kosztów podróży zaproszonych dziennikarzy.


Podobnie żąda pieniędzy (20 tys. euro) od grupy duchownych z Włoch, których również wówczas zaprosił. Oskarża ich, że koszty, które fundacja poniosła z tytułu ich zaproszenia, mogłyby zapewnić… operację chorej na serce dziewczyny. Duchowny wysłał nawet pismo – wraz z numerem konta – do biskupa Francesco Caviny, który był przełożonym włoskiej grupy i wydał zezwolenie na jej wyjazd. W listach regularnie straszy piekłem i wzywa do „wyzbycia się grzechu”: „Oszukać możecie fundację i mnie, ale Pana Boga nie oszukacie. (…) Ananiasz i Safira chcieli oszukać Pana Boga i co się z nimi stało? Zawsze jest szansa nawrócenia, ale tu trzeba by było zwrócić 100 tys. zł” – pisał ksiądz do osób, które najpierw zaprosił do Kurdystanu, a od których domaga się teraz zwrotu kosztów podróży.


Podobnego szantażu moralnego ks. Jegierski używa częściej – według naszych informacji, pieniądze „odzyskał” od popularnego aktora, który był z nim w Kurdystanie, Co stało się jednak z setkami tysięcy dolarów od prezydenta Panamy? Nie wiadomo.

Prezydent pomaga księdzu (medialnie)


Być może część tych pieniędzy poszła na VIII, przedostatni transport Fundacji „SOS dla Życia”. Ten, również MON-owskim samolotem, trafił w listopadzie 2016 r. do Jordanii. Tym razem księdzu udało się zaangażować do pomocy parę prezydencką – Andrzeja Dudę i Agatę Kornhauser-Dudę. – To wspólny z Fundacją „SOS dla Życia” i prezydentem Panamy Juanem Carlosem Varelą projekt pomocy humanitarnej – mówił wówczas prezydencki minister Krzysztof Szczerski.


Jak czytamy na stronie prezydent.pl, chodziło o „transport pół tony mleka w proszku, koce, śpiwory i ubrania dla uchodźców”. Te ostatnie zapewniła para prezydencka. Sam prezydent unikał wspólnych fotografii z księdzem, co zasmuciło duchownego.


Jednak 500 kg mleka w proszku „Mami Lac”, o których czytamy na prezydenckiej stronie, to koszt rzędu 30 tys. zł. Jeśli brać za dobrą monetę, że nawet podobnej wielkości transport mleka trafił również do Kurdystanu (oba sygnowane naklejkami „Panama Coopera”), to daje to kwotę rzędu 20 tys. dolarów. Gdzie więc pozostałe 230 tys.?

Inni też podali rękę


Ostatni z transportów (grudzień 2016 r.) nie jest już sygnowany znakiem „Panama Coopera”. I tu jednak pomógł MON, zapewniając „Herkulesa” z 33. Bazy Wojskowego Transportu Lotniczego z Powidza. I nie tylko on. Województwo Małopolskie przekazało kwotę 100 tys. zł na zakup „mleka modyfikowanego, w ilości 8941 sztuk”. To około 3,6 tony. – Fundacja rozliczyła się z dotacji – zapewnia Filip Szatanik, rzecznik prasowy marszałka województwa małopolskiego. Agencja Rynku Rolnego z kolei przekazała 2,5 tony mleka w proszku za 32 tys. zł brutto. Nie wiadomo, czy tyle mleka trafiło wówczas do Kurdystanu. To był ostatni transport zorganizowany przez Fundację. Z jakichś powodów ksiądz zaprzestał kolejnych, a w Regionalnym Przedstawicielstwie Kurdystanu w Warszawie (odpowiednik Ambasady) nie chcą o nim słyszeć. – Dziwne, że zainteresowaliście się tym wszystkim dopiero teraz – ucina nasz rozmówca.


Na zadane przez „Gazetę Polską” kilkanaście pytań ksiądz Jegierski nie odpowiedział. W przesłanej korespondencji pisze: „Skieruję sprawę do prokuratury za to, że ujawnił pan poufną korespondencję. Nadal pan zdobywa informacje nielegalną drogą. (…) Zawiadomienie zostanie również przesłane do ABW”. O dziwo, jak ma to w zwyczaju, piekłem nas nie straszył.


Przypadek księdza Tomasza jest wyjątkowo złożony. To elokwentny, potrafiący zdobyć uznanie publiki duchowny. W serwisach społecznościowych publikuje zdjęcia z aktorami i politykami – m.in. bokserem Mannym Pacquiao i aktorem Stephenem Baldwinem. Opowiada o spektakularnych projektach. Tym też uwiarygadnia się w swojej działalności. Pomimo widocznej mitomanii udało mu się zdobyć zaufanie najważniejszych osób w Polsce (i na świecie). Jak to możliwe, że ksiądz, który nie ma w naszym kraju żadnych przełożonych, nie podlega żadnemu biskupowi diecezjalnemu, był w stanie zyskać takie wpływy? No i gdzie są dolary z Panamy?

 



Źródło: Gazeta Polska

#Tomasz Jegierski #Stanisław Gawłowski #Sejm #polityka #szantaż #Panama

Wojciech Mucha