Przez mainstreamowe media przetoczyła się informacja o tym, że Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku wprowadza cenzurę, a nauczyciele nie mogą oprowadzać klas po wystawie. Czy placówka rzeczywiście ogranicza nauczycielom dostęp do wystawy i wprowadza cenzurę? Postanowiliśmy o to spytać rzecznika Muzeum II Wojny Światowej Aleksandra Masłowskiego.
Portal gdansk.pl w artykule, który podchwyciły mainstreamowe media pt. „MIIWŚ. Nauczyciele historii nie mogą oprowadzać klas po wystawie”, oskarża muzeum o cenzurę. Opisano w nim, że nauczycielowi z Zespołu Szkół Kształcenia Podstawowego i Gimnazjalnego nr 33 w Gdańsku uniemożliwiono przeprowadzenie lekcji muzealnej? Czy to prawda? Padł ostry zarzut, że zabranianie „uczenia na terenie wystawy pachnie cenzurą z minionych czasów”.
A cóż takiego zamierzał on opowiadać uczniom, że zakaz uznał za cenzurę? Coś niezgodnego z prawdą? Programem nauczania? Misją nauczyciela?
Co do lekcji muzealnych, to prowadzić mogą je wykwalifikowani, znający ekspozycję edukatorzy – pracownicy Działu Edukacji. Nauczyciel twierdzi, że jest kompetentny, bo jest historykiem. A zna wystawę? Potrafi objaśnić pochodzenie i znaczenie poszczególnych eksponatów? Muzeum, zgodnie z prawem, określiło wymogi, jakie należy spełnić, by edukować na jego terenie młodzież i oprowadzać po wystawach. Nauczyciel, nawet historyk, tych wymogów nie spełnia. To tak jakby wprawdzie umiał prowadzić samochód, ale nie miał prawa jazdy, został zatrzymany przez policję i tłumaczyłby się, że przecież jeździć umie.
Pomijając wszystko, to zwykła kultura wymaga uzgodnienia z władzami instytucji planów swoich działań na jej terenie. Zwłaszcza jeżeli są to działania wykraczające poza obowiązujący regulamin. Ale najpierw trzeba by się z tym regulaminem zapoznać, a nauczyciel, czego dowodzą jego wypowiedzi, regulaminu nie widział na oczy. A regulamin zawiera nie tylko wymogi co do oprowadzania, ale także cały szereg przepisów zapewniających bezpieczeństwo zwiedzającym. Jak zamierzał być odpowiedzialnym za bezpieczeństwo uczniów nauczyciel, który się z nim nie zapoznał?
Czego nauczyła się w Muzeum młodzież od swojego pedagoga? Że nie trzeba się zapoznawać z obowiązującymi regułami, a nawet kiedy się już pozna, wolno je łamać (byle „w konspiracji” i „ściszonym głosem”). Piękne wzorce postępowania. Czy chciałaby Pani, żeby ktoś taki kształtował postawy Pani dzieci?
A jak tę sprawę regulują inne muzea w Polsce? Czy inne placówki posiadają podobne regulacje?
Rozmawiałem wczoraj telefonicznie z pracownikami działów edukacji Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Zamkowego w Malborku i Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, pytając o możliwość przeprowadzenia lekcji muzealnej przez nauczyciela. Odpowiedź wszędzie była taka sama: nie ma takiej opcji!
Większość muzeów z tego, co pan mówi ma podobne regulacje dotyczące zwiedzania i oprowadzania zorganizowanych grup? O co w takim razie taki szum?
No właśnie. Powstaje pytanie: co na tyle odróżnia Muzeum II Wojny Światowej od innych muzeów, że takie same reguły funkcjonujące w nich od dawna nie wywołały żadnego zainteresowania mediów, natomiast dołączenie do szeroko stosowanych standardów regulacji przez MIIWŚ wywołuje kolejne „medialne burze”?
Czyli nauczyciel się pomylił? To nie cenzura a normalna procedura, z którą się po prostu nie zapoznał?
Muzeum II Wojny Światowej to instytucja, która na podstawie przepisów reguluje swoje działanie, by zapewnić realizację swojej misji, ale także bezpieczeństwo i komfort zwiedzającym. Nie mamy ani prawa, ani możliwości, żeby zweryfikować kompetencje samorodnych przewodników i edukatorów chcących przejmować na siebie nasze zadania. Zapewniamy więc zarówno zwiedzającym, jak i młodzieży przybywającej na zajęcia edukacyjne, profesjonalną kadrę przewodników i edukatorów. Tylko w ten sposób możemy wziąć na siebie odpowiedzialność za jakość realizacji zadań z dziedziny upowszechniania wiedzy, udostępniania zbiorów i edukacji, do których wykonywania muzeum zostało powołane. I nasze, i każde inne.