Irlandzkiej filii organizacji Amnesty International (AI) mogą grozić kłopoty z prawem po tym, jak tamtejszy rząd odkrył, że wzięła pieniądze od fundacji kontrowersyjnego miliardera George’a Sorosa. Dotacja w wysokości 137 tys. euro miała zostać użyta do prowadzenia kampanii, mającej na celu legalizację aborcji.
Irlandia ma jedne z najostrzejszych przepisów antyaborcyjnych w całej Unii Europejskiej. Legalna aborcja jest dopuszczalna tylko w wypadku stwierdzenia zagrożenia życia matki, a za jej nielegalne dokonanie grozi 14 lat więzienia. Co więcej, ochronę życia poczętego gwarantuje ósma poprawka do konstytucji.
W ub.r. portal DCLeaks opublikował przeciek z należącej do Sorosa fundacji Open Society. Wynikało z niego, że próbowała ona zliberalizować prawo aborcyjne w Irlandii, a następnie użyć jej przykładu do ataku na inne katolickie i konserwatywne kraje, takie jak np. Polska. Okazja pojawiła się szybko, gdyż w maju 2018 r. odbędzie się referendum, którego wynik zadecyduje o losie ósmej poprawki do irlandzkiej konstytucji. Do jej zniesienia namawiała Irlandczyków nawet ONZ. Teraz do akcji wkroczyło również Amnesty International, którym właśnie zainteresował się irlandzki rząd.
Tamtejsze prawo zabrania organizacjom pozarządowym przyjmowania dotacji z zagranicy. Według ustawy z 1997 r., mającej powstrzymać wpływ zagranicy na irlandzką politykę, każda dotacja wyższa od 100 euro, której źródłem jest zagraniczny podmiot, musi zostać zwrócona. Tymczasem Biuro Standardów w Służbie Publicznej (SIPO) odkryło, że Amnesty International otrzymało od fundacji Sorosa 137 tys. euro.