Choć rząd Olafa Scholza jest dopiero na półmetku, to sondażowe wyniki nie są dla jego ekipy pozytywne. Wręcz przeciwnie. Niemiecka prasa zauważa, jak duże spadki odnotowała w ostatnim czasie partia Scholza, a on sam uznawany jest za "przywódcę nijakiego".
Wyniki najnowszego sondażu Deutschlandtrend są szeroko komentowane przez berlińskie media. Nic dziwnego. Wynika z niego, że na SPD głosowałoby zaledwie 14 proc. wyborców.
„Zaufanie do zdolności kanclerza do rządzenia jest mniejsze niż kiedykolwiek wcześniej (nawet mniejsze niż w końcowej fazie ery Kohla)”
„Jednak liczby te mogą mieć wkrótce i pozytywną stronę. Jeśli w nadchodzących miesiącach Scholz w jakikolwiek sposób obali wrażenie, że jego rząd trzyma się razem tylko ze strachu przed nowymi wyborami, wskaźniki poparcia mogą się poprawić” – czytamy. Pytanie - o jak dużo?
Do wyników głośnego sondażu odniósł się również dziennik z Kolonii - „Koelner Stadt-Anzeiger”.
"Jeśli w połowie kadencji tylko jedna piąta społeczeństwa jest nadal zadowolona z pracy, SPD spada z pierwszego miejsca na czwarte, a koalicyjny partner FDP wypada poniżej pięcioprocentowego progu wyborczego, to do kryzysu egzystencjalnego tego rządu nie jest daleko"
I jak oceniają jego autorzy - "Scholz nie sprawdził się w tym, co obiecał, i co potrafi – w przywództwie”.
Ba, w mediach panuje również pewnego rodzaju obawa przed wygraną prawicy (o której pisze się tam 'prawicowi ekstremiści) w kolejnych wyborach, co potwierdza tenże fragment: „Jeśli partie demokratyczne nie opamiętają się, prawicowi ekstremiści wygrają przyszłoroczne wybory w Turyngii i Saksonii. I to będzie dopiero początek. Koalicja SPD, Zielonych i FDP musi się pozbierać i wyjaśnić budżet na 2024 rok. Ta odpowiedzialność spoczywa na wszystkich trzech partnerach: najpierw kraj, potem partia”.
Również według regionalnego dziennika „Neue Osnabrücker Zeitung” („NOZ”), Scholz musi służyć jako „piorunochron dla frustracji SPD”. Przewodniczący partii – Saskia Esken i Lars Klingbeil – zostali ponownie wybrani, osiągając mimo klęski w sondażach „zadziwiająco dobry wynik”.
„Esken nawet zyskała. Delegaci docenili jej zdecydowane poparcie dla kluczowych kwestii socjaldemokratycznych. Przede wszystkim jej obronę przed cięciami w sektorze socjalnym. (...) Klingbeil z kolei wygłosił mocne „pełne wiary przemówienie”, dodając socjaldemokratom odwagi. (...) Było to przemówienie, którego cały kraj wciąż życzy sobie od Olafa Scholza”
Na tym nie koniec... Również komentator dziennika z Norymbergi „Nuernberger Zeitung” twierdzi, że obecny kanclerz nie popisał się jeszcze jako przywódca.
„Tylko raz, jedyny raz w ciągu dwóch lat kanclerstwa, można było założyć, że chciał i umiał przewodzić. Było to przemówienie o ‘przełomie‘, trzy dni po ataku Rosji na Ukrainę. Jego największy moment do tej pory”
Po tym momencie - trzeba zaznaczyć - nie było już kolejnych. W związku z tym, niemieccy obserwatorzy często zadawali sobie pytani: „gdzie właściwie jest Scholz? co się z nim dzieje?”. Autor artykułu stwierdza również, że kolejna okazja dla Scholza, aby pokazać przywództwo i wskazać krajowi oraz partii drogę, nadarzy się na kongresie SPD. Zastanawia się jednak, czy Olaf Scholz zdecyduje się z niej skorzystać?
Zobacz też: