„Zeintenwende” w niemieckiej armii nie dokonuje się. Zapowiadane przez kanclerza Olafa Scholza głębokie zmiany krytykują partie chadeckie. - Decydujące jednostki wojskowe mogą przetrwać maksymalnie dwa dni walki - mówi wiceprzewodniczący grupy parlamentarnej CDU Johann Wadephul.
Polityk CDU zarzuca Bundeswehrze brak zdolności obronnych, nie widzi też postępu w ostatnich miesiącach. - Utknęło to w powijakach, a za tę stagnację odpowiada teraz także Boris Pistorius. Widzę wielkie zapowiedzi, ale niewiele rzeczywistych przedsięwzięć, które mają doprowadzić do gotowości wojennej, o której mówił minister obrony - wskazuje Wadephul.
Zaznacza, że „składane wprawdzie są zamówienia na sprzęt wojskowy, ale jak dotąd Bundeswehra prawie nic nie otrzymała”. - Nawet jeśli chodzi o zamawianie części zamiennych, Bundeswehra jest na minusie - powiedział.
Dodał również, że przekazywanie Ukrainie sprzętu i amunicji jest słuszne, ale ten transfer „przekształcił się teraz w poważny niedobór w Bundeswerze”.
- Decydujące jednostki wojskowe mogą przetrwać maksymalnie dwa dni walki. I to jest katastrofalne odkrycie. Każdy, kto mówi o gotowości do wojny, a oczekuje przynajmniej gotowości obronnej Bundeswehry, powinien był zapewnić, że tak zła sytuacja nie będzie miała miejsca. Ale niestety jest odwrotnie
Za „absolutnie niezbędne” Wadephul uważa "wprowadzenie obowiązkowej służby w niemieckich siłach zbrojnych, ochronie ludności i służbach ratowniczych".
- Nie będziemy w stanie zapewnić skutecznej obrony narodowej bez niezbędnego personelu. Debata na ten temat musi teraz stać się konkretna, a także wyjaśnić, w jaki sposób można uczynić służbę atrakcyjną. To musi znaleźć odzwierciedlenie w emeryturach i korzystaniu z instytucji publicznych
- stwierdził.