Informacja o tym, że w aktach z polskiego śledztwa dot. Pawła Rubcowa nie było nic ważnego wydaje się daleko niewystarczająca - podkreślił szef BBN Jacek Siewiera. Jak dodał, oficer wywiadu traktuje tego typu akta, jako źródło "niezwykłej wiedzy". Wyjaśnił też, jak rosyjski szpieg mógł je wykorzystać.
Czwartkowa "Rzeczpospolita" ujawniła, że zatrzymany w Polsce i działający dla GRU rosyjski szpieg Paweł Rubcow, zanim został wydany Rosji, uzyskał dostęp do materiałów polskiego śledztwa, w tym tajnych.
Siewiera, w piątek w Programie Trzecim Polskiego Radia zwrócił uwagę, że prokuratura mogła odmówić Rubcowowi dostępu do tajnych akt na podstawie art. 156 k.p.k.
"Jeżeli nie zachodzi potrzeba zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania lub ochrony ważnego interesu państwa, w toku postępowania przygotowawczego stronom, obrońcom, pełnomocnikom i przedstawicielom ustawowym udostępnia się akta, umożliwia sporządzanie odpisów lub kopii oraz wydaje odpłatnie uwierzytelnione odpisy lub kopie"
Zdaniem szefa BBN, "informacja, że w tych aktach nie było nic ważnego wydaje się daleko niewystarczająca". Jak podkreślił Siewiera, Rubcow był wysoko postawionym oficer GRU, który "stał za ogromną siatką zrekrutowanych aktywów i za całą serią operacji prowadzonych przez FSB".
"Taki oficer to jest broń w wydaniu wywiadu, a kartki z informacją są amunicją. Oficer, tego typu akta traktuje jako źródło niezwykłej wiedzy"
Szef BBN wyjaśnia, w jaki sposób szpieg może wykorzystać dane, wydane mu przez prokuraturę.
"Ten człowiek, uzyskując dostęp do akt, widzi jaki materiał został zgromadzony, czyli np. SMS-y, które wysyłał, do kogo je wysyłał, widzi billingi albo swoje zapisy rozmów na komunikatorze Signal czy Whatsapp - albo tego nie widzi. Wracając do Moskwy tego typu oficer melduje u swojego szefa admirała Igora Kostiukowa: z uzyskanych informacji w materiale dowodowym przeciwko mnie Polacy zebrali SMS-y, połączenia i billingi, ale wiadomości, które wysyłałem Signalem nie weszły w skład materiału dowodowego. Wniosek w meldunku: nie mają dostępu do oprogramowania szpiegującego, które w takim wypadku może być zastosowane; zalecić wszystkim oficerom działającym na terenie RP używanie tego, czy tamtego komunikatora"
Podkreślił, że jest to tylko jeden z przykładów informacji, jakie mógł uzyskać Rubcow, mianowicie - czy Polska dysponuje urządzeniem podsłuchowym i pewne kanały komunikacji są używane do technik operacyjnych czy nie. "To jest naprawdę cenna informacja" - ocenił.
Szef BBN odniósł się również do wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, który w czwartek podczas konferencji prasowej, u boku prezydenta Litwy powiedział, że w 2012 roku została zawarta umowa pomiędzy służbą kontrwywiadu wojskowego a FSB, jeżeli chodzi o współpracę. To było za rządów premiera Donalda Tuska i pan premier Donald Tusk wyraził na to zgodę.
"Czyżby ta współpraca między służbami rosyjskimi a służbami Rzeczypospolitej pod rządami pana premiera Donalda Tuska nadal była kontynuowana? Bo tak to wygląda"
Ja rozumiem słowa prezydenta jako pytanie, bo to był tryb pytający, skierowane do Prezesa Rady Ministrów o intencję, jaka stała za udostępnieniem akt sprawy oficerowi GRU. Coś poszło nie tak i pojawia się pytanie, jaka stała za tym intencja. Jeśli nie było intencji, to przywództwo polega na tym, żeby po prostu powiedzieć: tak, ktoś nie zauważył, że może odmówić dostępu do tych akt
Po doniesieniach "Rz" rzecznik Prokuratury Krajowej oświadczył, że "udostępnienie akt podejrzanemu, wobec którego zastosowano tymczasowe aresztowanie, jest kodeksową zasadą". Podkreślił, że "nie ma żadnej możliwości odmowy udostępnienia akt podejrzanemu, wobec którego złożono wniosek o aresztowanie. Dodał, że w aktach, zarówno jawnych, jak i niejawnych, które udostępnione zostały Rubcowowi, "nie było żadnych tajemnic państwowych, które mogłyby w jakikolwiek sposób zaszkodzić Polsce".
Paweł Rubcow vel Pablo Gonzales został zwolniony z polskiego aresztu w ramach wymiany więźniów między krajami Zachodu a Rosją, co miało miejsce 1 sierpnia w Ankarze. Działał m.in. w Polsce, wykorzystując status dziennikarza do zbierania informacji na Ukrainie dla rosyjskich służb specjalnych, jego celem było też zdobycie zaufania opozycjonistów rosyjskich. Został zatrzymany przez Polskę na granicy polsko-ukraińskiej w 2022 r.