Antoni Macierewicz podczas nadzwyczajnego zjazdu Klubów Gazety Polskiej w Sulejowie mówił o szokujących ustaleniach dotyczących dramatu sprzed 11 lat. Potwierdził, że na samolocie, który został zniszczony w Smoleńsku, znaleziono ślady heksogenu, pentrytu i trotylu.
To co wydarzyło się na zjeździe, to po raz pierwszy w całości omówiono tragedię smoleńską od samego początku, od przygotowań, od momentu, kiedy wysłano do remontu do Rosji obydwa tupolewy, aż do tego jak prowadzono śledztwo. Tak całościowego publicznego przedstawienia i omówienia nie mieliśmy jeszcze do tej pory
– zauważył redaktor Tomasz Sakiewicz w rozmowie z portalem Niezalezna.pl.
Podczas VII Nadzwyczajnego Zjazdu Klubów "Gazety Polskiej" Antoni Macierewicz ujawnił, że na rejestratorze CVR, czyli "czarnej skrzynce" rejestrującej dźwięki z kokpitu, nagrał się dźwięk eksplozji z Tu-154.
Widać było, że nawet u ludzi, którzy są bardzo zorientowani, bo klubowicze czytali wcześniejsze ustalenia, przeglądają materiały, wszystko co ukazuje się w prasie na temat tragedii smoleńskiej, te ustalenia wywołały szok
– zauważył redaktor naczelny „Gazety Polskiej”.
Mówiąc o zaprezentowanych przez Antoniego Macierewicza materiałach i ustaleniach podkomisji smoleńskiej, Sakiewicz zwrócił uwagę na kilka spraw.
Po pierwsze niebywała precyzja i faktografia, ogromny materiał badawczy. Wiedzieliśmy, że wielu naukowców pracuje nad tym raportem, ale szczegółowość i niezwykła dokładność tych ustaleń szokuje
– powiedział.
"Ale to co najbardziej szokuje to jednak skala zaangażowania ówczesnych władz państwa polskiego, żeby do takiej tragedii doszło, a przede wszystkim, żebyśmy się nie dowiedzieli o tym, co się wydarzyło" – ocenił Sakiewicz.
To, że polskie służby wydawały rosyjskich informatorów, którzy chcieli nam pomóc w ustaleniach, Rosjanom, jest sytuacją absolutnie niebywałą. To, że materiały wybuchowe zamontowano w obydwu tupolewach, tak by ewentualnie nie dać szansy w razie zamachu, nawet gdyby poleciał drugi tupolew, pokazuje, jak wielkim przedsięwzięciem był zamach smoleński
– mówił redaktor naczelny „GP”.
„Nie da się przy takiej skali dowodów rozumnie zaprzeczyć, że doszło do zamachu. Każdy kto będzie to robił, albo nie zapoznał się z faktami, albo działa w złej wierze” – dodał.