Jak ujawnił na Zjeździe Klubów "GP" Antoni Macierewicz - gdy tylko polska załoga dowiedziała się, że warunki pogodowe mogą uniemożliwić lądowanie w Smoleńsku, piloci chcieli odejść na drugi krąg i odlecieć na zapasowe lotnisko: do Witebska lub Mińska.
Okazało się jednak, że rosyjskie służby na to się nie zgadzały, wskazując jako lotniska zapasowe podmoskiewskie Szeremietiewo, Domodiedowo lub Wnukowo. Doszło do sporu między smoleńskimi kontrolerami a moskiewskim wojskowym centrum "Logika", które nadzorowało sprowadzanie polskiego samolotu. Zdenerwowani kontrolerzy zachowywali się coraz chaotyczniej, dezorientując tym samym polską załogę. Dopiero na 10 minut (!) przed katastrofą centrala w Moskwie wskazała Mińsk jako możliwe zapasowe lotnisko. Ale informacji tej... nie przekazano pilotom Tu-154.