Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

TVP wspierała Rafała Trzaskowskiego przez całą kampanię. Sensacyjne dokumenty

TVP w likwidacji udostępniała swoje materiały za bardzo niskie stawki komitetowi Rafała Trzaskowskiego. Ten wykorzystywał je w mediach społecznościowych i materiałach wyborczych. Współpraca na zasadach umowy licencyjnej trwała przez całą kampanię - od lutego do końca maja 2025. Dokument, do którego dotarliśmy, obejmuje większość spotkań i konwencji Trzaskowskiego, również debatę w Końskich.

Dziennikarze portalu Niezależna.pl i Gazety Polskiej Codziennie przejrzeli faktury i umowy zawarte przez Komitet Wyborczy Rafała Trzaskowskiego w czasie kampanii wyborczej. Natrafiliśmy na wiele bulwersujących spraw, które sukcesywnie będziemy publikować. 

Jednym z bardziej oburzających wątków jest współpraca między TVP w likwidacji, a ludźmi prowadzącymi kampanie kandydata KO. Okazuje się, że skandal z debatą w Końskich to czubek góry lodowej.

Bulwersująca umowa

24 lutego 2025 roku Komitet Wyborczy Trzaskowskiego podpisał umowę z telewizją publiczną.  Ze strony nadawcy widnieją pod nią podpisy Grzegorza Sajóra -  dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej i jego zastępcy Rafała Kwiatkowskiego. Ze strony komitetu  - jego pełnomocnik finansowy Łukasz Pawełek.

TVP jako producent sygnału i realizator wydarzeń z udziałem Trzaskowskiego udziela zgody na „eksploatację transmisji na żywo z wystąpień i spotkań od 10 lutego do 30 maja 2025 roku”.  Telewizja godzi się w umowie na wykorzystanie transmisji m.in. we wszystkich mediach społecznościowych kandydata Koalicji Obywatelskiej. Jak widnieje w dokumencie, Komitet Wyborczy uzyskał „prawo do korzystania z transmisji w czasie rzeczywistym i z opóźnieniem na terytorium Polski i na świecie” oraz „prawo do dokonywania skrótów”. 

Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę

Stawki za to, że komitet wyborczy może w pełni, na zasadzie licencji, korzystać z owoców pracy dziennikarzy TVP, operatorów kamer, dźwiękowców, wozów transmisyjnych wysyłanych na każde spotkanie i konwencję Trzaskowskiego są rażąco niskie. To 2 tys. zł netto plus podatek VAT  za każde wydarzenie. Strony ustaliły maksymalny limit umowy wartości umowy na 147,600 zł brutto. 

Skrupulatna realizacja. Debata w Końskich

TVP i komitet Trzaskowskiego rozliczały się na podstawie, wystawianych regularnie co miesiąc, faktur. Ich opłacenie poprzedzała wymiana maili, do których również dotarliśmy. 

I tak w mailu z 9 czerwca 2025 pracownik TVP przedstawia listę udostępnionych transmisji z maja. Są na niej daty i godziny 19 wydarzeń w tym spotkania i konwencje m.in. w Malborku, Słupsku, Zamościu, Płocku, Tarnobrzegu, Ciechocinku, Kępnie, Elblągu i Ciechanowie. 

Z analogicznego maila z marca wynika, że w lutym TVP na zasadzie licencji za 8 tys zł , udostępniło sztabowi Trzaskowskiego transmisje ze spotkań w Gdańsku, Błoniu, Sieradzu i Radomiu.

W marcu 2025 TVP, jak wynika z faktur, zrealizowała materiały z 15 wydarzeń Trzaskowskiego i użyczyła je politykom Koalicji Obywatelskiej, oczywiście 2 tys za sztukę. 

Bardzo interesował nas kwiecień. Wtedy odbyła się debata w Końskich. W całym miesiącu TVP w likwidacji zrealizowała 21 wydarzeń z udziałem Trzaskowskiego, każde do wykorzystania przez jego KW na zasadzie licencji za 2 tys zł. W mailu z 12 maja na tej liście znajdują się Końskie z dopiskiem „debata”.

Przypomnijmy, że  prokuratura odmówiła pod koniec sierpnia wszczęcia śledztwa ws. podejrzenia popełnienia przestępstwa przez Telewizję Polską S.A w likwidacji i sztab Trzaskowskiego w związku z jej organizacją. Pojawia się pytania: Czy śledczy widzieli dokumenty, które obecnie publikujemy? Jak chce rozliczyć kampanię kandydata KO Państwowa Komisja Wyborcza?

Pytania w tej sprawie skierowaliśmy do różnych organów. O ustosunkowanie się do całej sytuacji zwróciliśmy się także do TVP w likwidacji, którą zapytaliśmy m.in. czy tego typu umowa została podpisana jeszcze z jakimś innym komitetem, a także poprosiliśmy o szczegóły realizacji wspomnianej debaty w Końskich. Mimo wyznaczenia terminu na odpowiedź, nie ma żadnej reakcji ze strony przedstawicieli Telewizji. 

Nie ma równości

Opisany przez nas mechanizm współpracy podczas kampanii wyborczej TVP z komitetem wyborczym Trzaskowskiego budzi oburzenie ekspertów.

Wszystko wskazuje na to, że TVP wykonywało realizację wideo z aktywności wyborczej Trzaskowskiego dla jego sztabu za półdarmo. Gdyby sztab Trzaskowskiego chciał takie usługi kupić na rynku, to pojedyncza realizacja kosztowałaby ich od 15 do 25 tysięcy złotych. Zdecydowanie powinny się temu przyjrzeć instytucje odpowiedzialne za finansowanie kampanii

– twierdzi Piotr Matczuk, ekspert od marketingu politycznego, komentator z kanału Taktyka Polityki.

Swoją opinią na temat zaangażowania Telewizji w kampanię Trzaskowskiego i omawianej umowy podzielił się z nami także mecenas Marek Markiewicz, prawnik, dziennikarz, a także były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. 

Z umowy wynika, że Telewizja Polska zapewnia całą kampanię w mediach społecznościowych z wykorzystaniem obrazu, który do niej należał, a jednocześnie rezygnuje z wszelkich praw poza prawami osobistymi, które w tym przypadku nie mają znaczenia. W rzeczywistości jest to więc ukryta forma prowadzenia kampanii telewizyjnej od początku do końca. Z pozoru mamy do czynienia z udzieleniem licencji, ale po dokładniejszej analizie dokumentów okazuje się, że Telewizja Polska faktycznie stała się producentem kampanii

 - mówi nam mec. Markiewicz. 

Naszego rozmówcę dopytaliśmy również o to jak ocenia uczciwość minionej kampanii prezydenckiej jeżeli Telewizja Publiczna była mocno zaangażowana w relacjonowanie spotkań jednego komitetu i kandydata - Rafała Trzaskowskiego - a jego główny kontrkandydat - Karol Nawrocki - już na taką przychylność liczyć nie mógł.

Nie ma mowy o równości. Otóż Telewizja Publiczna zobowiązała się do relacjonowania aktywności pana Trzaskowskiego w czasie przeznaczonym na realizację publicznej misji w stosunku do wszystkich komitetów. Zbierając to wszystko w całość, nie sposób ocenić tego inaczej niż jako naprawdę dużą przesadę. Nie ma też wątpliwości, że ustalone dwa tysiące złotych netto jest tak naprawdę zawracaniem głowy, bo wartość tego przedsięwzięcia jest nieporównywalnie większa. 

– powiedział.

 

Źródło: Niezależna.pl