Wczoraj szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz wraz z wicepremierem Ukrainy Pawłem Rozenką oraz ministrami spraw zagranicznych Litwy i Łotwy, Linasem Linkevičiusem i Edgarsem Rinkēvičsem, przybyli do Gruzji w związku z 10. rocznicą rosyjskiej agresji na to państwo i historycznym przemówieniem Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi. Nasz prezydent przewidział aneksję Krymu oraz agresję Rosji na Ukrainę.
Wojna o Osetię Południową, terytorium należące do Gruzji, wybuchła w nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 r. na skutek prowokacyjnych działań strony rosyjskiej. Po kilku dniach walk oddziały separatystów z Osetii Płd. wspólnie z wojskami rosyjskimi wyparły oddziały gruzińskie z Cchinwali, stolicy zbuntowanego gruzińskiego regionu, i przekroczyły linię rozgraniczającą Gruzję oraz Osetię Płd. Z kolei 10 sierpnia separatyści z Abchazji, drugiego zbuntowanego regionu, wspólnie z żołnierzami rosyjskimi zaatakowali wąwóz Kodori będący pod kontrolą Gruzji. Obszar ten został całkowicie opanowany przez przeciwników Tbilisi już 12 sierpnia. Nie ustawały przy tym rosyjskie bombardowania m.in. na gruziński port Poti, bazę wojskową Senaki oraz miejscowość Gori.
W tej sytuacji prezydenci Ukrainy, Estonii, Litwy i premier Łotwy stawili się na wezwanie głowy państwa polskiego, prezydenta Lecha Kaczyńskiego, i wyruszyli do Tbilisi, aby zaprezentować solidarność z ofiarą rosyjskiej napaści.
Świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!
– mówił prezydent Kaczyński do tysięcy Gruzinów, którzy zebrali się przed budynkiem parlamentu w Tbilisi 12 sierpnia 2008 r.
Słowa te, jak pokazały późniejsze wydarzenia, w części były prorocze i wydaje się, że niestety pozostają wciąż aktualne. Agresywna polityka Rosji w regionie jest poważnym zagrożeniem dla powojennego ładu w Europie
– mówił wczoraj szef polskiego MSZ Jacek Czaputowicz przed wylotem z Warszawy.
Kolejną po Gruzji ofiarą neoimperialnej polityki Władimira Putina, o której wspomniał 10 lat temu prezydent Kaczyński, faktycznie stała się Ukraina.
W lutym 2014 r. rosyjskie oddziały rozpoczęły operację, która zakończyła się zajęciem Półwyspu Krymskiego. W kwietniu 2014 r. separatyści, działający na wschodniej Ukrainie i wspierani przez Kreml, zbrojnie wystąpili przeciw rządowi w Kijowie. Konflikt ten, znany jako wojna na Donbasie, pochłonął do tej pory ponad 10 tys. istnień ludzkich.
Cały tekst w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Prezydent Lech Kaczyński miał rację.
— GP Codziennie (@GPCodziennie) 6 sierpnia 2018
Serdecznie polecamy wtorkowe wydanie „Codziennej”.
Więcej na https://t.co/1HYRtWiDJA #GPC RT ?⤵️?? pic.twitter.com/T4AHFsnxjP