Wczoraj w przestrzeni medialnej pojawiły się doniesienia, jakoby niemiecki rząd dofinansował organizację przywożącą nielegalnych migrantów do Włoch. Mowa o "SOS Humanity", która od ministerstwa spraw zagranicznych otrzymała setki tysięcy euro. Szef włoskiego MSW Matteo Piantedosi nazwał tę decyzję poważną anomalią. A jak wiemy - to nie pierwszy raz gdy niemieckie euro jest przeznaczane na takie cele. Dziś na ten temat red. Tomasz Sakiewicz rozmawiał ze swoimi politycznymi gośćmi w programie "Polityczna Kawa".
Od kilku tygodni oblężenie wyspy Lampedusa stanowi dla Włochów ogromny problem. Borykają się z nim zarówno mieszkańcy wyspy, jak i rząd, któremu przewodniczy Giorgia Meloni. W pierwszej połowie września w ciągu kilku dni dotarło na wyspę około 10 tys. osób.
W odpowiedzi na problem, szef MSW Włoch Matteo Piantedosi wrócił ostatnio do tematu postulowanej przez premier Giorgię Meloni „blokady morskiej”. Blokada ta miałaby uniemożliwić przypływanie migrantów z Afryki do Włoch. Według szefa MSW taka blokada byłaby możliwa w ramach unijnej operacji Sophia, gdyby została ona przeprowadzona w całości.
Operacja Sophia, uruchomiona w 2015 roku, miała na celu zwalczanie przemytu i przeciwdziałanie śmierci migrantów na morzu. Trzecia faza operacji, która nie doszła do skutku, zakładała zawracanie migrantów do krajów, z których wypłynęli, w porozumieniu z takimi państwami jak Tunezja – wyjaśnił.
"Nie ulega wątpliwości, że Włosi są niezapokojeni i oburzeni tym, co się dzieje. UE dogadywała się z Tunezją i miała jej zapłacić pieniądze. Nagle obrońcy demokracji, praworządności stwierdzili, że Tunezja jest niepraworządna i trzeba jej wstrzymać finansowanie. Niemcy już dużo wcześniej wydawały ogromne pieniądze na to, żeby nielegalni migranci pojawiali się w Europie. To jest skandaliczne..."
I jak wskazał, w kontekście Niemiec - "najpierw ściągają ogromne ilości cudzoziemców, a później chcą sobie wybierać tych, którzy są im potrzebni".
"Jak w Niemczech robi się problem, to relokujemy ich do innych krajów, również do Polski, bo ten mechanizm ma wszystkich obowiązywać... My przyjęliśmy miliony uchodźców z Ukrainy, ale nie jesteśmy z tego mechanizmu zwolnieni. Nie możemy się na to zgodzić..."
Zdaniem red. Sakiewicza, pomysł przymusowej relokacji zaproponowany przez przewodniczącą KE - Ursulę von der Leyen, to nic innego jak powtórka z polityki prowadzonej przez Angelę Merkel. Tyle, że wyrażona innymi słowami.
Nieco inne zdanie ma na ten temat poseł Polski 2050, Michał Gramatyka, który już na początku swojej wypowiedzi stwierdził, że nie zna informacji, aby rząd niemiecki cokolwiek finansował.
"Nie kto inny, jak Giorgia Meloni jest jedną z głównych autorek przymusowej relokacji migrantów. My przyjęliśmy dużo osób uciekających z Ukrainy, więc wiadomo, że Polska zostanie z tego wyłączona"
Zapytany o to, skąd wiadomo na pewno, stwierdził, że "wierzy w to, co mówią urzędnicy KE".
"Komisja Europejska to nie jest jakieś ciało obce. Unia Europejska również. UE jest nasza, tak samo jak niemiecka, holenderka... Oni nas zwolnią dlatego, że przyjęliśmy 2 mln Ukraińców. Takie informacje przekazywali komisarze"
Red. Sakiewicz dopytywał jednak, skąd wynika pewność polityka i gdzie takie zapewnienie ze strony Brukseli padło. Na odpowiedź się jednak nie doczekał...
"Mówiłem o tym, że nie ma żadnego automatyzmu zwolnienia Polski z przymusowej relokacji. My chcieliśmy taki mechanizm dodać. Komisja Europejska nie chciała tego mechanizmu wpisać. Na razie to są propozycje. Ale nie ma tego mechanizmu. Tu mogą być tylko wyjątki, dobra wola urzędników. A oni do tej pory nie sprzyjali Polsce. Skoro przyjęliśmy tylu Ukraińców, to z automatu powinniśmy być zwolnieni z przyjmowania innych"
Gramatyka, aby nie brnąć w widocznie niewygodny dla niego temat, przeszedł do... "afery wizowej". Bo jego zdaniem, to jest prawdziwy dla Polski i Polaków "problem".
"Wizy były sprzedane na bazarach" - rzucił nagle.
"Na którym bazarze?" - dopytywał dziennikarz.
"Nie chodzę na bazary. Na pewno nie działo się to w Lizbonie, to musiało się dziać poza strefą Schengen. Fakty pozostają bezsporne. Wiceszef MSZ został odwołany ze stanowiska, jego podwładny - aresztowany. Nikt nie chce odpowiadać na pytania. Wszyscy nabrali wody w usta. Jeśli takie rzeczy dzieją się w MSZ, nasi partnerzy rozważają ograniczenie przywilejów z korzystania ze strefy Schengen"
Do tej wypowiedzi odniósł się Kazimierz Smoliński.
"Pan Gramatyka mówi o aferze na podstawie doniesień medialnych. Prawdziwą aferą była afera za czasów Tuska - Amber Gold. Rozdmuchujecie teraz problem, którego aferą nazwać nie można"