Waldemar Żurek, minister sprawiedliwości podpisał rozporządzenie zmieniające Regulamin urzędowania sądów powszechnych, co oznacza odejście od dotychczasowego systemu losowego przydzielania spraw w polskich sądach. Decyzja ta wywołała szeroką krytykę zarówno w środowiskach prawniczych, jak i politycznych. I nic dziwnego. Wielu kojarzy się to po prostu z powrotem do... komuny.
Wielokrotnie pokazywaliśmy już Państwu, jak Żurek broni swojego pomysłu. Tą samą drogą zdają się podążać inni przedstawiciele rządu Donalda Tuska.
Dla przykładu - Krzysztof Gawkowski, minister cyfryzacji poruszył ten temat podczas swojej konferencji prasowej. Nie w byle jaki sposób.
Podczas sobotniej konferencji w Kielcach, polityk Nowej Lewicy stwierdził, że działania resortu sprawiedliwości są niezbędne, by „naprawić szkody wyrządzone przez lata rządów Prawa i Sprawiedliwości”.
– Przez wiele lat Prawo i Sprawiedliwość z (Jarosławem) Kaczyńskim i (Zbigniewem) Ziobrą na czele niszczyło wymiar sprawiedliwości, demolując jego podstawy niezawisłości i niezależności
– grzmiał, dodając, iż rząd Tuska naprawia to, co PiS psuł przez lata”, przywracając wymiar sprawiedliwości, który ma służyć obywatelom.
Co więcej, w ocenie Gawkowskiego - zmiany wprowadzane przez Żurka są skierowane przeciwko systemowi, który przez ostatnie lata ograniczał niezależność sędziów. – Działania ministra Żurka mają odbudować wiarę, że sądy w Polsce mogą być niezależne, a sędziowie sami decydują – stwierdził.
Gawkowski uderza w prezydenta Nawrockiego
Ale obrona rządowego kolegi to nie wszystko. Gawkowski uderzył w prezydenta Karola Nawrockiego - za wpis, w którym skrytykował szkodliwe działania Żurka. Nazwał je wprost "ostentacyjnym aktem bezprawia".
Przypominamy artykuł: Prezydent Nawrocki: rozporządzenie ministra sprawiedliwości to "ostentacyjny akt bezprawia"
Zdaniem szefa resortu cyfryzacji - "prezydent przekracza granice swojego mandatu i „nawołuje do państwa bezprawia”. "W PiS-ie nigdy nie było szacunki do niezawisłości sądów ani konstytucji" - stwierdził.
Ocenił ponadto, że "wpisy prezydenta są wyrazem strachu przed przywróceniem praworządności i utratą wpływów w wymiarze sprawiedliwości".
– Prezydent może krzyczeć, ale prawa nie zakrzyczy
– rzucił.
Co więcej, Gawkowski stwierdził, iż prezydent nie ma prawa domagać się od ministra sprawiedliwości wycofania rozporządzenia. Dlaczego? "Bo rządzi rząd, a prezydent reprezentuje".
W Polsce rządzi rząd, a prezydent reprezentuje. Prezydent nie ma żadnego prawa naciskać na ministrów, by realizowali jego politykę
– grzmiał.
Zdaniem ministra od Tuska, działania głowy państwa „wychodzą poza ramy konstytucyjne urzędu”.