Przed Sądem Rejonowym w Szczecinie odbyła się rozprawa, dotycząca czerpania korzyści z nierządu, jaki miał miejsce w mieszkaniu byłego sekretarza generalnego Platformy Obywatelskiej, dziś senatora Stanisława Gawłowskiego. Polityk na proces nie przyszedł. Ostatnio zajęty jest zbieraniem podpisów poparcia dla Rafała Trzaskowskiego - informuje "Gazeta Polska Codziennie".
Dwa lata temu Radio Szczecin ujawniło, że w szczecińskim mieszkaniu, należącym do posła Stanisława Gawłowskiego, można kupić… seks. W lokalu polityka usługi świadczyła prostytutka, która reklamowała się na stronach internetowych tamtejszych agencji towarzyskich jako „analna nimfomanka”. Śledztwo Prokuratury Rejonowej Szczecin – Śródmieście trwało rok.
W czasie postępowania przesłuchiwany był między innymi Gawłowski i jego żona. Jak informowała w ubiegłym roku rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, śledczy sprawdzali, kto czerpał korzyści z uprawiania nierządu w mieszkaniu Gawłowskiego. Po roku udało się ustalić osoby, które uczyniły sobie stałe źródło dochodu z prostytucji w lokalu polityka. Chodzi o Annę i Borysa S. Wczoraj przewodniczący składu sędziowskiego nie zgodził się, aby w rozprawie mogli wziąć udział dziennikarze.
Przypominamy, że gdy Radio Szczecin ujawniło sensacyjne informacje, żona posła Gawłowskiego stwierdziła w Gazecie Wyborczej, że dziennikarze pomylili mieszkania albo celowo wprowadzają w błąd.
Na tym sprawa się nie skończyła. Gdy Radio Szczecin ujawniło wypis z księgi wieczystej i nie było już wątpliwości do kogo należy mieszkanie, głos zabrała jedna z prostytutek, świadczących usługi w lokalu Gawłowskiego:
Zaczęłam się spotykać z mężczyznami na sponsoring. Tak sobie po prostu dorabiałam. (…) Ja tu cichutko wszystko robiłam. Gdyby nie ta cała afera...
- wyznawała.