Koalicja Europejska nadal będzie zabiegała o głosy dewiantów, a to oznacza, że musi zaostrzyć swój przekaz. Pederasta w każdym domu, masturbacja już w żłobku. Muszą iść w tym kierunku, nie mogą pozwolić sobie na odrzucenie Biedronia – mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” dr Jerzy Targalski, politolog.
Prawo i Sprawiedliwość triumfuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Czy wynik ponad 45 proc. poparcia można postrzegać jako prognostyk na wybory na jesieni?
Jeżeli Prawo i Sprawiedliwość wróci do swojej polityki kapitulacji przed wszystkimi, we wszystkich sprawach i przepraszania, że żyje, żeby się folksdojcze nie denerwowali, tylko byli zadowoleni, taki wynik się nie powtórzy. Liczę na Platformę Obywatelską i Wiosnę, że będą kontynuowały dotychczasową linię i w ten sposób zmuszą Prawo i Sprawiedliwość do walki. Ekscesy gdańszczan w postaci np. procesji z ukoronowaną waginą na szczęście okazały się nie do przyjęcia w Polsce. Wsie i małe miasteczka, w których społeczności nie są zdeprawowane, uratowały Polskę. Nie można tolerować takiego szaleństwa!
Koalicja Europejska ma matematyczną zagwozdkę – słupki się nie zsumowały. Spoiwo anty-PiS pozwoli jej przetrwać do jesieni?
Myślę, że Koalicja Europejska się nie rozpadnie. Komuniści odnieśli sukces, wchodząc na plecach Platformy Obywatelskiej do Parlamentu Europejskiego. Bez tego wsparcia zostaliby w domach. KE nadal będzie zabiegała o głosy dewiantów, a to oznacza, że zaostrzy swój przekaz. Pederasta w każdym domu, masturbacja już w żłobku. Oni muszą iść w tym kierunku, nie mogą sobie pozwolić na odrzucenie Biedronia. Wejdą z nim w porozumienie, idąc na dalsze ustępstwa ideologiczne. To przez normalnych ludzi zostanie odrzucone. Jeśli PiS wygra na jesieni, dla celebrytów będzie trzeba budować szpitale psychiatryczne. Oni popadną w obłęd!
Prawica triumfuje w Europie. Wygrały partie Marine Le Pen, Mattea Salviniego, Viktora Orbána oraz Jarosława Kaczyńskiego. Czy to nowy rozdział w Unii Europejskiej?
Postrzegam to jako powolną, ale jednak zmianę. Sukcesy tych partii nie przekładają się jeszcze na możliwości działania. Minione wybory sklasyfikujmy jako początek przemian, natomiast strona centralistyczno-federalistyczna w dalszym ciągu ma przewagę. Zwolennicy reformy Unii Europejskiej mają maksymalnie 160 mandatów. Pozostali biorą resztę, blisko 600 miejsc. Chadecy, socjaliści, liberałowie, komuniści czy zwariowani Zieloni – oni wszyscy nie chcą decentralizacji, tylko narzucania woli. Nasza strona jest w mniejszości.
Cały wywiad w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".